Obserwatorzy

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 6



(oczami Jessici) 


- Mamo, na kiedy planujecie powrót? – spytałam i wzięłam gryz małego jabłka.
- Prawdopodobnie w sobotę, ale możliwe, że będziemy wcześniej. – odpowiedziała mi po drugiej stronie telefonu moja rodzicielka.
- Odezwijcie się jak będziecie wiedzieć już na sto procent. To czekam na was. Pa. – i rozłączyłam się.
Jest wtorek, godzina 9.59, pogoda – pada jak to w Londynie, mam nadzieję, że później się trochę przejaśni. Moje samopoczucie bardzo dobre. Wieczorem mam się spotkać z Zayn’em, więc muszę się jakoś od stresować. O 11 umówiłam się z moim trenerem na siłowni. Dobrze by było już się trochę szykować. Poszłam do siebie i spakowałam najważniejsze rzeczy do mojej torby. Z łazienki wzięłam ręcznik i uczesałam włosy w koka. Zabrałam swoją torbę, założyłam adidasy, cienką kurtkę z kapturem, włożyłam słuchawki w uszy i włączyłam MP5. Zamknęłam dom i udałam się na przystanek autobusowy. Szybkim krokiem doszłam na czas. Wsiadłam do autobusu i usiadłam obok okna. Przez całą drogę  wpatrywałam się w szybę. Krople deszczu ścigały się, która pierwsza ma spaść. Jakaś starsza pani siadła naprzeciw mnie ze swoim małym pieskiem. Jej wyraz twarzy oznaczał smutek, troskę, tęsknotę. Od razu zrobiło mi się jej szkoda.
- Śliczny pies. – zwróciłam się do niej.
- Dziękuję. Wygląda pięknie, ale to straszny rozrabiaka. – staruszce momentalnie na twarzy pokazał się uśmiech.
- Jak się wabi?
- Plamka. – kobieta od razu ją pogłaskała.
- Dlaczego akurat tak?
- Na brzuszku ma czarną plamkę.
- Rozumiem. Przepraszam, ale muszę już wysiadać.
- Oczywiście, już nie zatrzymuję.
- Do widzenia.
Autobus zatrzymał się tuż przed siłownią. Weszłam do środka. Oddałam kurtkę do szatni i wpisałam się na listę. Udałam się do pomieszczenia, w którym mogłam się przebrać w strój do ćwiczeń. Zostawiłam swoje rzeczy w szafce i poszłam w kierunku Sali, w której miałam ćwiczyć. W pomieszczeniu znajdował się już mój trener – Jonathan. Mężczyzna od razy na mnie spojrzał i na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Cześć, piękna. – ucałował mój policzek i dał mi do rąk rękawice bokserskie.
- Hej, trenerze.- przyjęłam od niego ową rzecz i usiadłam na podłodze.
- Jak tam impreza?
- A dobrze. – odpowiedziałam z tryumfem na twarzy.
- Każdy ją chwali. Szkoda, że mnie na niej nie było.
- Żałuj! Masz czego. – i od razu przed oczami ukazał mi się widok Zayn’a, gdy się poznaliśmy.
- Dobra nie wnikam. – zaśmiał się – To co, zaczynamy?
- Tak. Chce się odprężyć.
Zaczęliśmy najpierw od rozgrzewki. Kilka kółek po sali, ćwiczenia rozciągające na całe ciało. Po piętnastominutowej rozgrzewce stanęłam przed workiem treningowym. Założyłam rękawice, wcześniej dane mi przez trenera i zaczęłam walić pięściami w worek. Wyobrażałam sobie, że to Marcus i pewnie dlatego tak dobrze mi szło. Po worku była skakanka, po skakance drążek i na końcu jakaś maszyna do ciężarów. Wciąż było mi mało, więc poszłam na bieżnię. Jonathan podkręcał mi coraz bardziej urządzenie, że po kilku minutach mało się nie wywaliłam. Po dwugodzinnej męczarni mogłam w końcu odpocząć, więc rzuciłam się na materace.
- Jak byłaś przy worku to myślałem, że go aż porwiesz. Nie chciałbym być na miejscu tego kolesia. – Jonathan znał mnie już od trzech lat i wiedział o mnie prawie wszystko.
- I masz rację. Nie chciał byś. – wzięłam dwa łyki zimnej cieczy i podniosłam się z podłogi. – Nie mam jeszcze dość. Idę na basen.
- Dziś popływasz sobie sama. Specjalnie dla ciebie wyrwałem się z domu, aby nie pomagać w sprzątaniu domu, na obiad.
- Czy ty przypadkiem dziś się nie zaręczasz?
- Tak, to dziś. – odpowiedział trochę speszony tą sytuacją.
- Życzę ci jak najlepiej. Tobie i oczywiście Olivii.
- Dziękujemy. Czas się chyba już ustatkować. – zaśmiał się.
- No 24 lata to już poważny wiek. – zawtórowałam mu. – dobra, już cię nie zatrzymuję. Dzięki za trening, pomogłeś mi się od stresować.
- Masz pewnie jakieś spotkanie.
- Tak i to bardzo ważne. Dzięki jeszcze raz.
- Polecam się na przyszłość. To widzimy się w piątek, o tej samej porze?
- Tak. To do zobaczenia. – dałam mu buziaka w policzek, a Jonathan od razu wyszedł.
Zabrałam ręcznik, wodę i ostatni raz przywaliłam w worek, po czym przebrałam się w strój kąpielowy i wskoczyłam do basenu. Przez godzinę pływałam pod wodą z jakąś grupką ludzi, których w ogóle nie znałam. Gdy wyszłam z wody wskoczyłam pod prysznic, aby zmyć z siebie chlor. Przebrałam się w ciuchy, w których przyjechałam, związałam włosy i udałam się do domu. Po dwudziestominutowej podróży weszłam do mieszkania. Rzuciłam swoje rzeczy na podłogę i udałam się do kuchni. Gdy weszłam do pomieszczenia, zegarek wskazywał 14.51. O 18 umówiłam się z Malikiem, że po mnie przyjedzie i pojedziemy do restauracji. Wzięłam zimny sok z lodówki i zanurzyłam swoje usta w chłodnej cieczy. Później otworzyłam karton z płatkami i zaczęłam pochłaniać posiłek przed telewizorem. Włączyłam program muzyczny i wpatrywałam się tępo w ekran. Po jakimś czasie poszłam się naszykować. Umyłam swoje włosy i ciało. Po czym wysuszyłam moje długie blond włosy i udałam się do garderoby, aby wybrać sukienkę na kolację.
Zdecydowałam się na koronkową, czarną sukienkę przed kolano i cieliste szpilki, do tego długi naszyjnik, kolczyki perełki i małą kopertówkę, aby włożyć do niej błyszczyk, puder, telefon i chusteczki. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do mojej sypialni. Spojrzałam na zegarek, który był na szafce nocnej i wskazywał 16.20. Wzięłam swój telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. Jedna nieodebrana wiadomość od Zayn’a. Puściłam mu strzałkę i za niecałą minutę mój telefon zaczął wibrować. Gdy spojrzałam na ekran ujrzałam zdjęcie mojego Malika.
- Halo? – zapytałam i usiadłam na łóżku.
- Hej, skarbie. Co u ciebie słychać? Tęsknię! – po moim ciele przeszły bardzo przyjemne dreszcze, gdy usłyszałam głos Zayn’a.
- Właśnie się przygotowuje do naszego spotkania i już nie mogę się doczekać.
- Ja tak samo. – Zayn przemieszczał się po jakimś pomieszczeniu, było to słychać. – A może przyjadę wcześniej? Dłużej spędzimy ze sobą czas. Co ty na to kochanie?
- To wspaniały pomysł. Bądź u mnie za godzinę.
- Dobrze, to do zobaczenia.
- Do zobaczenia. – odpowiedziałam i rozłączyłam naszą konwersację.
Po czym odłożyłam telefon na biurko i siadłam przy mojej toaletce. Wzięłam do rąk puder i użyłam go, później trochę cienia na oczy, tusz i czerwona szminka, która podkreślała moje duże usta. Założyłam na siebie sukienkę i buty. Użyłam swoich perfum – Victoria’s Secret i założyłam biżuterię. Znowu usiadłam przy toaletce i zaczęłam spinać swoje włosy.
Nie wiedziałam co z nimi zrobić. Po jakimś czasie postanowiłam spiąć je w dużą kokardę. Po dobrych piętnastu minutach byłam gotowa do wyjścia. Zabrałam swoją torebkę z półki i udałam się na dół do kuchni. Gdy weszłam do pomieszczenia zegarek wybił 17.30, a dzwonek od drzwi rozniósł się po całym mieszkaniu. Szybko udałam się do przedpokoju, poprawiłam swoje detale przy lustrze i otworzyłam drzwi. W drzwiach stał Zayn. Ubrany był w ciemne rurki, jasną koszulkę i czarną skórę. Na dworze już nie padało, ale było chłodno.
- Ślicznie wyglądasz. – chłopak zbliżył się do mnie i złączył nasze usta.
Pocałunek był krótki, ponieważ nie chcieliśmy, aby sąsiedzi mieli dużo do gadania na nasz temat. Wpuściłam mulata do środka i poszliśmy do salonu. Usiadłam na kanapie, a Zayn zrobił to samo.
- To co, jedziemy? – Malik objął mnie ramieniem i spojrzał w oczy.
Miał śliczne oczy, od których nie mogłam oderwać swojego wzroku.
- Szczerze, to nie mam ochoty wychodzić dziś z domu. Wystarczy mi to, że byłam na siłowni. – odpowiedziałam i przygryzłam dolna wargę.
- To zostajemy u ciebie?
- Tak. Sami coś ugotujemy, a później możemy obejrzeć jakiś film lub wybrać się na mały spacer do parku. Co ty na to? – spytałam.
- Jak dla mnie okay.  – musnęłam jego policzek. – Mam coś dla ciebie. Pójdę do samochodu i zaraz wracam.
Byłam zaskoczona – pozytywnie, ponieważ nigdy nie dostawałam prezentów od moich chłopaków. Zayn przyszedł po minucie do mnie z wielkim bukietem czerwonych róż.
- To dla ciebie. – i podał mi kwiaty.
- Boże, Zayn. One są śliczne. – wzięłam prezent od chłopaka i położyłam chwilowo na stole, po czym wpiłam się w usta mulata. Gdy oderwaliśmy się od siebie, złapałam chłopaka za rękę, wzięłam różę i udaliśmy się do kuchni. Wstawiłam bukiet do wazonu i postawiłam go na stole.
- To co, robimy ta kolacje? – spytałam.
- Tak, jestem już trochę głodny.
- Okay. Zrobimy spaghetti.
Podałam chłopakowi fartuch, aby sobie założył, a drugi zawiązał na moich biodrach. Po chwili wyjęłam wszystkie składniki, które przydadzą się nam, aby zrobić kolacje. Podczas gdy robiłam sos, Zayn ugotował makaron i ostudził go. Po trzydziestu minutach zajadaliśmy nasze dzieło. W trakcie gotowania jak i posiłku cały czas rozmawialiśmy. Najczęściej o nas, a najmniej o reszcie chłopaków z zespołu. Zayn jak i Liam i Niall byli strasznie wkurzeni na Harry’ego i Louisa, za to, że się nie odzywają i nie raczą wrócić do Londynu, aby wypróbować nowy sprzęt. No kurde, to przecież jest przyjaźń i nie rozumiem jak mogą się tak egoistycznie zachowywać w stosunku do chłopaków.
- Co chcesz robić więcej? – Zayn spytał mnie, gdy wkładałam talerze do zmywarki.
- Szczerze, to nie chce mi się nigdzie iść. Wolałabym zostać w domu, usiąść przed telewizorem i obejrzeć jakiś film. – odpowiedziałam mulatowi siadając na jego kolana.
- Jestem do twojej dyspozycji. – odparł Zayn i zaczął jeździć swoją dłonią po moim udzie.
- To idziemy coś obejrzeć. – zażądałam i wstałam z kolan bruneta.
Poszliśmy do salonu i usadowiliśmy się wygodnie na kanapie i zaczęliśmy oglądać film. Wspólnie wybraliśmy, że Iron Man 3 będzie idealny. Podczas naszego seansu Zayn co jakiś czas obdarowywał mnie swoimi pocałunkami, przez co nie mogłam się skupić na fabule filmu. Po 21 skończyliśmy oglądać i nie mieliśmy pomysłu co robić dalej.
- Chciałbym ci coś zaśpiewać. Nie powinienem, bo nie jest jeszcze dopracowana, ale Niall ostatnio tez to zrobił, więc może nie będą mieli mi to za złe.
Usiadłam tak, aby lepiej go widzieć, a chłopak zaczął śpiewać. 

Don’t try to make me stay or ask if I’m okay            /Nie próbuj mnie zatrzymać, ani pytać czy czuję się dobrze.
I don’t have the answer                                             /Nie mam odpowiedzi.
Don’t make me stay the night or ask if I’m alright /Nie próbuj zatrzymywać mnie na noc, ani pytać czy mam się w                                                                                                   porządku.
I don’t have the answer                                            /Nie mam odpowiedzi.

Heartache doesn’t last forever                                /Ból serca nie trwa wiecznie.
I’ll say I’m fine                                                       /Odpowiem, że mam się w porządku.
Midnight ain’t no time for laughing                     /Północ nie jest czasem na śmiech,
When you say goodbye                                          /Kiedy mówisz "żegnaj".

It makes your lips so kissable                               /To sprawia, że Twoje usta są takie idealne do całowania.                     
And your kiss unmissable                                    /Twój pocałunek niezapomniany.
Your fingertips so touchable                               /Twoje palce stworzone do dotykania.

And your eyes,                                                    /A Twoje oczy...

Irresistible                                                         /Zniewalające.

It’s in your lips and in your kiss                     /To znajduję się w Twoich ustach i w Twoim pocałunku.
It’s in your touch and your fingertips            /Jest w Twoim dotyku i w Twoich palcach.
And it’s in all the things and other things,    /I jest we wszystkich tych rzeczach i tamtych rzeczach,
That make you who you are                          /Które składają się na to, kim jesteś.
And your eyes irresistible                              /A Twoje oczy są zniewalające.


It makes your lips so kissable                       /To sprawia, że Twoje usta są takie idealne do całowania.
And your kiss unmissable                            /Twój pocałunek niezapomniany.
Your fingertips so touchable                       /Twoje palce stworzone do dotykania.

And your eyes,                                            /A Twoje oczy...

Irresistible                                                 /Zniewalające.

Po skończonej piosence łzy napłynęły mi do oczu i przejechałam palcem po podbródku bruneta, po czym wpiłam się w usta Zayn’a.
Nasz pocałunek był długi i z każdą chwilą coraz bardziej namiętny i czuły.
- Dziękuje. – nic innego nie potrafiłam z siebie wydusić.







__________________________________________________________
Jess : No i macie już kolejny rozdział. Przepraszam Was, że tak długo musicie czekać zawsze na rozdział, ale już koniec roku, więc trzeba było się poprawiać i chyba mnie zrozumiecie :)
Jeśli chodzi o kolejny rozdział. Będę ja go pisać, więc mogę się pochwalić, że jest już on w mojej głowie i tylko czeka na napisanie xD
Postaram się go napisać jak najszybciej i dodać po końcu roku szkolnego.
Vi : W wakacje będziemy dodawać systematyczniej rozdziały. :) 
Powodzenia z ocenami. :P

Jess i Vi

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 5


(oczami Niall’a)

 Obudziły mnie promienie słońca, wpadające do pokoju w którym spałem. Zacząłem jeździć ręką po łóżku, chcąc znaleźć telefon. Po chwili podniosłem urządzenie i spojrzałem na wyświetlacz, na którym widniała popołudniowa już godzina. Powoli podniosłem się do pozycji siedzącej, delikatnie zsuwając Victorię z mojej klatki piersiowej. Dziewczyna poruszyła się niespokojnie i przekręciła na drugi bok. Wpatrywałem się jeszcze przez chwilę w jej sylwetkę przypominając sobie wczorajszą noc.

- Mogę wejść? – zapytała brązowowłosa nieśmiało uchylając drzwi do pokoju.
- Oczywiście. – odpowiedziałem z uśmiechem, zakładając trzymaną w rękach koszulkę.
Dziewczyna w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła i usiadła na łóżku, opierając się plecami o ścianę.
- Niall?
- Tak? – odwróciłem się od okna i spojrzałem na nią.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne.
- Może to będzie głupie, ale co mi tam. – zaśmiała się lekko. – Ile miałeś dziewczyn?
Nie spodziewałem się takiego pytania. Uśmiechnąłem się i podszedłem do niej.
- Dwie. – odpowiedziałem, siadając naprzeciwko. – Nie jestem typem kobieciarza. – zaśmiałem się.
- Wiem. To widać. – odparła.
- To znaczy? – zapytałem marszcząc brwi.
- Jesteś inny od tych wszystkich chłopaków, których znam. Nie jesteś nachalny, tylko cierpliwy, delikatny, czuły. Nie zależy ci tylko na jednym. Jesteś inteligentny, bardzo dobrze się z tobą rozmawia. Masz  poczucie humoru i w ogóle. Przy tobie czuję się po prostu bezpiecznie. – powiedziała lekko speszona.
Zauważyłem, że jej policzki pokryły się lekkim, ledwo zauważalnym rumieńcem, co tylko dodało jej uroku.
- Jesteś najbardziej uroczą istotką jaką znam. – odpowiedziałem przyciągając ją bliżej siebie.
Victoria podniosła na mnie wzrok i obdarzyła najpiękniejszym uśmiechem jaki widziałem. Nie mogąc się powstrzymać, ująłem jej twarz w dłonie i czule ją pocałowałem. Nasze pocałunki z każdą chwilą stawały się coraz głębsze i wkładaliśmy w nie coraz więcej uczucia. Po chwili, która była dla mnie o wiele za krótka, Victoria delikatnie oderwała swoje usta od moich.
- Teraz ja cię o coś zapytam. – szepnąłem patrząc jej głęboko w oczy. – Mogę?
- Oczywiście. – odszepnęła.
- Można się zakochać przez tak krótki czas?
- Też się nad tym zastanawiam. – odpowiedziała,  ja ponownie wpiłem się w jej usta.

Moje rozmyślania przerwała świadomość, że dziewczyna niedługo wstanie. Chciałem ją w jakiś sposób zaskoczyć. Pokazać, że nie myliła się co do mnie. Szybko wyplątałem się z pościeli i jeszcze nie do końca obudzony, ruszyłem na poszukiwania kuchni. Gdy szedłem na dół, usłyszałem głośną wymianę zdań, więc podążyłem w tamtym kierunku.
- Powiedz mi, jak można być tak nieodpowiedzialnym? Weź mi to wytłumacz, bo ja tego nie pojmuję!
- Ja też. Co oni sobie myślą? Przecież musimy ćwiczyć!
- Ale oni jak widać nie czują takiej potrzeby.
- O kim mówicie? – zapytałem wchodząc do pomieszczenia.
- A kogo nam brakuje? – odpowiedział pytaniem na pytanie Liam, wstając od stołu.
- Louis z Harry’m cały czas siedzą w Paryżu i ani myślą wracać. – sprostował Zayn, który stał oparty o framugę drzwi.
- Przecież mieliśmy zrobić próbę z nowym sprzętem. Mieliśmy dopracować tą naszą ostatnią piosenkę. Dlaczego oni tyle tam siedzą? – udzieliło mi się zdenerwowanie chłopaków, momentalnie się rozbudziłem.
- Zapytaj ich. – powiedział ironicznie Liam. – Harry napisał mi smsa, że przedłużają pobyt. I tyle. Obydwaj nie odbierają telefonów. Nie ma z nimi żadnego kontaktu. – chłopak krążył niespokojnie wzdłuż stołu, a który przed chwilą się oparłem.
- Trzeba czekać. Nie ma innego wyjścia. – powiedział Zayn po chwili.
Był znacznie spokojniejszy od Liama, ale widać było, że też się denerwuje.
- Czyli co, czekamy na odzew z ich strony? – upewniłem się.
- Dokładnie. Nie piszemy, nie dzwonimy, w ogóle się nie kontaktujemy.- odpowiedział. – Spróbujmy korzystać z ich nieobecności. – dodał po chwili i poruszył znacząco brwiami.
- Co masz na myśli? – zapytałem uśmiechając się. Zayn momentalnie rozładował napięcie.
- Mamy dwie piękne dziewczyny w tym domu. Chcesz przegapić taką okazję?
- Za żadne skarby. – wyszczerzyłem się, a Zayn otworzył lodówkę i zaczął wyjmować z niej różne rzeczy.
- W takim razie robimy śniadanie naszym królewnom. – zaśmiał się.
- Z takim zamiarem tu przyszedłem. – odparłem, pomagając Zayn’owi.
- Ja już jadłem, więc róbcie co chcecie, tylko nie roznieście kuchni. – uśmiechnął się Liam i zniknął za drzwiami.
- Niall? – zaczął Zayn, grzebiąc po szafkach w poszukiwaniu patelni.
Spojrzałem na niego pytająco.
- Czy ty z Victorią… - chrząknął znacząco. – No wiesz…?
- No co ty. – zaprzeczyłem szybko. – Przecież mnie znasz. Taki wyskok pasuje bardziej do ciebie. – wyszczerzyłem się.
- Ale mnie podsumowałeś… Dzięki przyjacielu. – odparł ironicznie.
- Czyżbyś unikał odpowiedzi?
- Nie. – odpowiedział po chwili. – Nie. To moja odpowiedź.
- Ej, Zayn. – zacząłem, widząc u niego zmianę nastroju. – Przecież żartowałem. Nie bierz tego do siebie. – szturchnąłem go porozumiewawczo w ramię.
- Dobra, przyjmuję te niezbyt udane przeprosiny. – wyszczerzył się i sprzedał mi sójkę w bok.
- Dzięki. – zaśmiałem się.
Po jakimś czasie poszliśmy z talerzami na górę. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i każdy wszedł do swojego pokoju. Gdy otworzyłem drzwi, Victoria właśnie wstawała z łóżka.
- Cześć, piękna. – uśmiechnąłem się, jednym krokiem pokonałem dzielący nas dystans i złożyłem na jej słodkich ustach krótki pocałunek.
- Hej. – odpowiedziała, przytulając się do mnie.
- Uważaj, bo zaraz nie będziesz miała co jeść. – uśmiechnąłem się łobuzersko i starając się nie upuścić talerzy, wyplątałem się z jej objęć.
- Oj, wybacz. – uśmiechnęła się przepraszająco. Tak słodko wtedy wyglądała. – To naprawdę dla mnie? – zapytała patrząc na naleśniki.
- Oczywiście. – uśmiechnąłem się do niej, a gdy usiadła, podałem jej talerz. – Smacznego.
- Dziękuję. – cmoknęła mnie w policzek.
Gdy skończyliśmy konsumować zabarykadowała się w łazience, a ja ogarnąłem trochę pokój.
- Jaki mamy plan na dzisiaj? – zapytała brązowowłosa wychodząc z łazienki.
- Pięknie wyglądasz. – powiedziałem uśmiechając się szeroko.
- Dziękuję. – uśmiechnęła się. – Ale jakoś specjalnie się nie stroiłam. – odparła przeczesując palcami włosy.
- Będąc tak ślicznym nie trzeba się stroić. – puściłem jej oczko i obróciłem ją dookoła.
Była ubrana w ciemnoniebieskie rurki, które idealnie podkreślały jej zgrabne nogi i białą bokserkę, a którą zarzuciła koszulę w czarno-niebieską kratę.
- Niall! Vi! Schodźcie na dół! – usłyszeliśmy wołającą nas z korytarza Jessicę.
- Już idziemy. – odkrzyknęła Victoria, po czym znienacka mnie pocałowała.
Gdy zaczęło brakować nam powietrza, niechętnie oderwaliśmy się od siebie i trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę drzwi.
Kiedy weszliśmy do salonu wszyscy już tam byli. Jessica siedziała na kanapie, na kolanach Zayn’a, a Liam grzebał na półce z filmami.
- Czego ty właściwie szukasz? – zapytała Jessica, patrząc z politowaniem na Liama.
- Jakiegoś dobrego horroru. – mruknął, wykładając na stolik kolejną porcję filmów.
- Ty chcesz horror w dzień oglądać? – Zayn uniósł brwi, a Victoria zaśmiała się dźwięcznie.
- W nocy za bardzo się boi. – rzuciła i rozsiadła się w rogu kanapy.
- Wcale nie! – zaprzeczył Liam.
- Mam ci przypomnieć nasz ostatni seans? – zapytała brązowowłosa kątem oka zerkając na mnie.
Zrozumiałem jej aluzję i rozłożyłem się na kanapie obok niej, a ona oparła się plecami o moją klatkę piersiową.
- Oj cicho bądź. – chłopak pokazał jej język.
- Dobra, to horror odpada. – odezwał się Zayn. – Proponuję butelkę.
- W sumie… - zaczął Liam.
- Dobry pomysł. – dokończyła Jessica i pobiegła do kuchni.
- Jak wy się uzupełniacie. – zaśmiałem się.
- No ba. – wyszczerzył się brunet.
- Zayn, to był twój pomysł, więc ty zaczynasz. – powiedziała blondynka rzucając mu butelkę.
- Spoko. Ale proszę się przesiąść piętro niżej. – Zayn odsunął stolik i usiadł naprzeciwko kanapy.
- Dopiero się usadowiłem. – mruknąłem z niezadowoleniem, a Victoria cmoknęła mnie w policzek i ściągnęła z wygodnego siedzenia.
- Prawda czy wyzwanie? – zapytał Zayn, gdy szyjka butelki zatrzymała się na wprost Liam’a.
- Prawda.
- Cykor. – Zayn pokazał mu język. – Na jakim filmie płakałeś?
Gdy o to zapytał wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Liam zrobił się czerwony na twarzy.
- Ale ty cham jesteś. – mruknął, a Zayn tylko się wyszczerzył.
- Oj nie marudź, sami swoi.
- The Last Song. – rzucił i zakręcił butelką.
- Serio? – zaśmiałem się.
- Serio serio. – odpowiedziała Victoria.
- Ooo, Zayn! – Liam zatarł ręce z radości, gdy butelka wskazała na Bad boy’a.
- Wyzwanie.
- Wiedziałem. Więc… Pocałuj kogoś.
- Nie ma sprawy. – wyszczerzył się i przyciągnął do siebie blondynkę.
- W sumie, czego ja się spodziewałem… - mruknął Liam zawiedzionym głosem.
- Pół godziny później… - zironizowała Victoria.
Na te słowa Jessica oderwała się od Zayn’a i pokazała jej język.
- Dobra, czyli znowu ja kręcę. – jak powiedział tak zrobił. – No Vi, szykuj się. – zarechotał Zayn, a dziewczyna uśmiechnęła się tylko pobłażliwie i powiedziała, że wybiera wyzwanie.
- Więc… - zaczął.- Ej, czekajcie, zaraz wracam. – poderwał się z miejsca i już go nie było.
Popatrzyliśmy na siebie zdezorientowani, a po chwili zobaczyliśmy chłopaka wychodzącego z kuchni z opakowaniem bitej śmietany.
- Horan, rozbieraj się! – zarządził podrzucając trzymaną w rękach rzecz.
- Co? – zapytałem inteligentnie.
Victoria spojrzała na mnie, potem na Zayn’a, na mnie i znów na Zayn’a, po czym otworzyła szeroko oczy i zaprotestowała.
- Nie ma mowy!
- Owszem jest. – powiedział Zayn, podchodząc do nas.
- Niall, powiedz mu coś!
- Zayn, mówię ci coś. – na te słowa Victoria tylko wywróciła oczami.
- Nie zmienię zdania. – powiedział czarnowłosy, poruszając wymownie brwiami.
-A ja w dalszym ciągu nie wiem o co chodzi. – powiedziałem patrząc wyczekująco to na Zayn’a, to na Victorię, która ponownie wywróciła oczami.
- Zayn wysmaruje cię bitą śmietaną, a do mnie należy pozbycie się tej śmietany. Jednym słowem, mam ją zjeść. – wyjaśniła.
- Bez użycia rąk. – dodał pomysłodawca, a Victoria spojrzała na niego jak na debila.
- Wiesz, mi to pasuje. – powiedziałem i odchyliłem się do tyłu z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy.
- Niall, nie pomagasz. – syknęła dziewczyna.
- Widzisz, on nie ma nic przeciwko. – wtrącił się Zayn, patrząc na Victorię. – Ściągaj koszulkę. – powiedział odwracając się w moją stronę.
- No ludzie, czy my jesteśmy w jakimś filmie porno? – odezwała się Jessica, na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Jak chcesz to możemy być. – powiedział Zayn, poruszając wymownie brwiami. Niedługo to stanie się jego znakiem firmowym.
- Zayn, opanuj się. – westchnęła dziewczyna, wstając z kanapy, na której siedziała. – Mam lepszy pomysł. – powiedziała, zabierając Zayn’owi bitą śmietanę.
- Aż się boję. – rzuciłem podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Nie ruszaj się. – upomniała mnie blondynka i usadziła tak jak wcześniej. Czyli powróciłem do pozycji półleżącej i  podparłem się łokciami.
Dziewczyna nałożyła mi na szyję, policzki i usta kilka kropek bitej śmietany.
- Vi, do roboty. – wyszczerzyła się i wróciła na swoje miejsce.
- Dzięki. – uśmiechnęła się Victoria i pokazała Zayn’owi język, siadając obok mnie.
Nachyliła się nade mną i szybko pozbyła się bitej śmietany z mojej szyi i policzków. Przy ustach zatrzymała się odrobinę dłużej, a ja podniosłem się, obejmując ją w talii.
- Pół godziny później… - mruknął Zayn, a Victoria szybko przerwała nasz pocałunek.
- To mój tekst. – powiedziała złowrogim głosem i rzuciła w chłopaka poduszką, na co on tylko się zaśmiał.
- Kręć. – powiedziałem, podając jej butelkę.
- Wyzwanie. – powiedziała Jessica, gdy butelka zatrzymała się na niej.
- Idź i się przebierz. Załóż stanik na bluzkę. – uśmiechnęła się łobuzersko Victoria.
- Aleś wymyśliła… - Jessica wstała i ruszyła do sąsiedniego pokoju.
- Mogę iść z tobą? – zawołał Zayn.
- Ani się waż! – odkrzyknęła blondynka, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
- Ranisz mnie. – powiedział Zayn z miną zbitego psa, gdy Jessica wróciła do salonu.
- Tylko nie płacz. – pokazała mu język i wprawiła butelkę w ruch. Wypadło na mnie.
- Wyzwanie.
- No kto by pomyślał… - odezwał się Zayn. – Nialler odważniejszy od Payne’a.
- Zamknij się. – syknął Liam, a pokój ponownie wypełnił się naszym śmiechem.
- No dobra, więc… Niall, zaśpiewaj coś dla Vi. – powiedziała Jessica, po chwili zastanowienia.
Zbiło mnie to trochę z tropu, bo spodziewałem się zupełnie czego innego, ale to zadanie w stu procentach mi odpowiadało.
- Jess, masz może gitarę? – zapytałem.
- Tak, poczekaj, zaraz przyniosę. – powiedziała i pobiegła na górę. Gdy już miałem ów przedmiot w rękach, wziąłem głęboki oddech, spojrzałem brązowowłosej głęboko w oczy I zacząłem śpiewać.


I've tried playing it cool                            /Próbowałem dobrze to rozegrać
But when I'm looking at you                    /Ale kiedy patrzę na ciebie
I can ever be brave                                    /Nie potrafię być nawet odważny
Cause you make my heart race                /Bo sprawiasz że moje serce przyśpiesza

Shot me out of the sky                             /Postrzeliłaś mnie z nieba
You're my kryptonite                                /Jesteś moim kryptonitem
You keep making me weak                      /Ciągle sprawiasz, że jestem słabszy
Yeah frozen and can't breath                   /Tak, zastygły i bez oddechu

Something’s gotta give now                      /Coś właśnie się wydarzyło,
Cause I’m dying just to make you see      /Bo umieram, żebyś tylko zobaczyła,
That I need you here with me now           /Że potrzebuję Cię tu ze mną teraz.
Cause you've got that one thing               /Bo ty masz To Coś.

So get out, get out, get out of my head      /Więc wyjdź, wyjdź, wyjdź z mojej głowy
And fall into my arms instead                      /I zamiast tego wpadnij w moje ramiona
I don't, I don't, don't know what it is          /Nie wiem, nie wiem, nie wiem co to jest
But I need that one thing                             /Ale potrzebuję tego czegoś
And you've got that one thing                    /A ty to masz

Gdy skończyłem, Victoria patrzyła na mnie jeszcze przez chwilę w całkowitej ciszy, a potem cmoknęła mnie w usta i mocno mnie przytuliła.
- Awww… - usłyszałem głos blondynki. – Ale słodziaki.
- To znaczy, że się podobało? – szepnąłem jej do ucha.
- Obiecaj mi, że to nie jest pierwszy i ostatni raz, proszę. – powiedziała równie cicho.
-Jestem do twojej dyspozycji. – zapewniłem ją i pocałowałem w czoło.
- Hej, gołąbeczki! Wracajcie na ziemię! – odezwał się Liam. – Gramy dalej.
Było jeszcze wiele śmiesznych sytuacji, jak na przykład Liam biegający po domu z sukience, Jessica nurkująca w wannie, ja włażący do lodówki czy Victoria wisząca głową w dół z poręczy schodów. Jednak nic nie przebiło Zayn’a skaczącego przez pokój na jednej nodze z własnymi majtkami na głowie.
Po jakimś czasie, gdy już brakowało nam pomysłów, zdecydowaliśmy się zakończyć zabawę i po prostu się rozejść.
- No chyba sobie kpicie. – powiedziała Victoria. – Myślicie, że sama posprzątam ten burdel, który jest trzy domy wcześniej?
- Jutro to zrobimy. – powiedział Zayn i rozłożył się na kanapie. – Mamy czas.
- Nie mamy. Moi rodzice wracają… właściwie nie wiem kiedy. – przyznała.
- No właśnie. Czyli luz. – przeciągnął się Liam.
- A jak wrócą załóżmy w nocy? Przecież nic nie wiedzą o imprezie. Z resztą, trzeba zobaczyć czy nic nie zniknęło, czy wszystko jest w stanie wyjściowym… - zaczęła wymieniać, ale wszedłem jej w słowo.
- Spokojnie. Chodź, pójdziemy zobaczyć jak to wszystko wygląda w świetle dnia i jeśli będzie bardzo źle, to ich ściągniemy. Co ty na to? – zaproponowałem.
- Zgoda. – Victoria wzięła głęboki oddech i dała się wyprowadzić z domu.
Objąłem ją w talii i przez chwilę szliśmy w ciszy. Gdy tylko  weszliśmy na jej podwórko, przekonaliśmy się, że nie będzie tak łatwo, jak się spodziewaliśmy. Wszędzie walały się różnorodne śmieci począwszy od butelek po piwie i innych procentowych napojach, zakończywszy na papierze toaletowym. Nie wnikam. – pomyślałem. Wymieniliśmy zrezygnowane spojrzenia i weszliśmy do domu. Na szczęście tutaj było o wiele czyściej. Oprócz porozrzucanych gdzie niegdzie butelek, szklanek i misek, zauważyliśmy kilka plam rozlanego piwa. Z westchnieniem zabrałem się za zbieranie śmieci, a Victoria włączyła muzykę i poszła po ścierkę. Mimo początkowej paniki i zrezygnowania, posprzątanie domu poszło nam zadziwiająco szybko i już po godzinie wszystko wyglądało jak przed imprezą. No, może oprócz stłuczonego lustra w łazience.
- Dziękuję za pomoc. – Victoria wrzuciła ostatnią butelkę do kosza na śmieci i pocałowała mnie.
- Cała przyjemność po mojej stronie. – odpowiedziałem. – A co z podwórkiem?
- O to się nie martw. – uśmiechnęła się pewnie dziewczyna i wyjęła telefon.
- Zamawiasz ekipę sprzątającą? – zażartowałem.
- A żebyś wiedział. – zaśmiała się i przyłożyła telefon do ucha. – Jess, podnieś ten swój leniwy tyłek z łóżka, pozbieraj po drodze chłopaków i za pięć minut widzę was przed moim domem. – wyrecytowała jednym tchem. – …Nic mnie to nie obchodzi, macie posprzątać to pobojowisko! …Wychodzicie z domu. Ale już! – krzyknęła i rozłączyła się. – Debile. – mruknęła pod nosem.


- Wiesz, skoro już załatwiłaś sprzątaczki, to może obejrzymy jakiś film, albo coś? – przytuliłem dziewczynę i spojrzałem jej w oczy.
- Jasne. – uśmiechnęła się. – Tylko niech się upewnię, że te matołki na pewno przyjdą.
Wyszliśmy przed dom i usiedliśmy na schodach, czekając na resztę. Po chwili zobaczyliśmy Zayn’a, a za nim dwie pozostałe zguby. Wszyscy wyglądali na co najmniej zaskoczonych. Victoria wyjaśniła im wszystko, co powinni wiedzieć na temat sprzątania i złapała mnie za rękę prowadząc na górę.
- Co oglądamy? – zapytała zasłaniając rolety, żeby w pokoju zrobiło się ciemniej.
- To ty jesteś znawca. – uśmiechnąłem się. – Wybieraj.
- No nie wiem. Ja jak zwykle obejrzałabym jakiś horror. – puściła mi oczko.
- Ty rządzisz. – powiedziałem i podszedłem do szuflady z filmami, którą Victoria przed chwilą mi wskazała.
- Skoro tak, to „Koszmar z Ulicy Wiązów”.
- Nie ma sprawy. – szybko znalazłem płytę i włożyłem ją do odtwarzacza.
Rozłożyliśmy się na łóżku i włączyliśmy film. Nie mogłem się skupić na akcji. Moje myśli cały czas wędrowały do istoty siedzącej obok mnie. W końcu się poddałem i przestałem udawać, że film mnie interesuje. Jedynym obiektem, który mnie teraz interesował, była ona.
- Ej, czemu wyłączyłeś? – zaprotestowała, gdy nacisnąłem czerwony przycisk na pilocie.
- Nie mogę się skupić, gdy siedzisz obok mnie. – mruknąłem jej do ucha i przejechałem nosem po jej szyi. Niebieskooka leżała na plecach, a ja na niej.
- Przecież cię nie rozpraszam. – powiedziała wplatając palce jednej ręki w moje włosy, a drugą objęła mnie za szyję.
- Rozpraszasz. Samym tym, że tu jesteś. – odpowiedziałem. – Właściwie, nawet jakby cię tu nie było, to i tak nie mógłbym się skupić. Zajmujesz wszystkie moje myśli, dziewczyno. – nachyliłem się nad nią i namiętnie pocałowałem.
__________________________________________________________________________
Przepraszamy Was za brak systematyczności w dodawaniu rozdziałów, ale jak wiecie, zbliża się koniec roku, a wiadomo – to czas na poprawianie ocen. Tak więc wybaczcie, ale nauka jest niestety najważniejsza.
Vi: Jak widzicie napisałam ten rozdział oczami Niall’a. W ten sposób macie bezpośredni wgląd na to, co mu siedzi w tej blond główce ;) Chciałam sprawdzić jak będzie mi się pisało jego oczami, ponieważ w dalszej części opowiadania, zamierzam tak robić. Na pewno pojawi się kilka rozdziałów napisanych „z męskiego punktu widzenia”. Chciałabym wiedzieć czy mój pomysł przypadł Wam do gustu, więc bardzo proszę o wyrażenie opinii na ten temat w komentarzach. Ogólnie piszcie co Wam się podoba a co nie. Co byście zmienili i jak wyobrażacie sobie dalsze losy naszych bohaterów.
Jess: Komentujcie, bo to naprawdę motywuje do pisania i dodaje weny. Już nie wspominając o tym, ile radochy sprawia :D Następny rozdział jest już napisany, zostało tylko go oszlifować, więc tym razem na pewno wstawimy go na czas :)