(oczami Niall’a)
Obudziły mnie promienie słońca, wpadające do pokoju w którym spałem. Zacząłem jeździć ręką po łóżku, chcąc znaleźć telefon. Po chwili podniosłem urządzenie i spojrzałem na wyświetlacz, na którym widniała popołudniowa już godzina. Powoli podniosłem się do pozycji siedzącej, delikatnie zsuwając Victorię z mojej klatki piersiowej. Dziewczyna poruszyła się niespokojnie i przekręciła na drugi bok. Wpatrywałem się jeszcze przez chwilę w jej sylwetkę przypominając sobie wczorajszą noc.
- Mogę wejść? –
zapytała brązowowłosa nieśmiało uchylając drzwi do pokoju.
- Oczywiście. –
odpowiedziałem z uśmiechem, zakładając trzymaną w rękach koszulkę.
Dziewczyna w
odpowiedzi tylko się uśmiechnęła i usiadła na łóżku, opierając się plecami o
ścianę.
- Niall?
- Tak? – odwróciłem
się od okna i spojrzałem na nią.
- Mogę cię o coś
zapytać?
- Jasne.
- Może to będzie
głupie, ale co mi tam. – zaśmiała się lekko. – Ile miałeś dziewczyn?
Nie spodziewałem się
takiego pytania. Uśmiechnąłem się i podszedłem do niej.
- Dwie. – odpowiedziałem,
siadając naprzeciwko. – Nie jestem typem kobieciarza. – zaśmiałem się.
- Wiem. To widać. –
odparła.
- To znaczy? –
zapytałem marszcząc brwi.
- Jesteś inny od tych
wszystkich chłopaków, których znam. Nie jesteś nachalny, tylko cierpliwy,
delikatny, czuły. Nie zależy ci tylko na jednym. Jesteś inteligentny, bardzo
dobrze się z tobą rozmawia. Masz
poczucie humoru i w ogóle. Przy tobie czuję się po prostu bezpiecznie. –
powiedziała lekko speszona.
Zauważyłem, że jej
policzki pokryły się lekkim, ledwo zauważalnym rumieńcem, co tylko dodało jej
uroku.
- Jesteś najbardziej
uroczą istotką jaką znam. – odpowiedziałem przyciągając ją bliżej siebie.

- Teraz ja cię o coś
zapytam. – szepnąłem patrząc jej głęboko w oczy. – Mogę?
- Oczywiście. –
odszepnęła.
- Można się zakochać
przez tak krótki czas?
- Też się nad tym
zastanawiam. – odpowiedziała, ja
ponownie wpiłem się w jej usta.
Moje rozmyślania przerwała świadomość, że dziewczyna
niedługo wstanie. Chciałem ją w jakiś sposób zaskoczyć. Pokazać, że nie myliła
się co do mnie. Szybko wyplątałem się z pościeli i jeszcze nie do końca
obudzony, ruszyłem na poszukiwania kuchni. Gdy szedłem na dół, usłyszałem głośną
wymianę zdań, więc podążyłem w tamtym kierunku.
- Powiedz mi, jak można być tak nieodpowiedzialnym? Weź mi
to wytłumacz, bo ja tego nie pojmuję!
- Ja też. Co oni sobie myślą? Przecież musimy ćwiczyć!
- Ale oni jak widać nie czują takiej potrzeby.
- O kim mówicie? – zapytałem wchodząc do pomieszczenia.
- A kogo nam brakuje? – odpowiedział pytaniem na pytanie
Liam, wstając od stołu.
- Louis z Harry’m cały czas siedzą w Paryżu i ani myślą
wracać. – sprostował Zayn, który stał oparty o framugę drzwi.
- Przecież mieliśmy
zrobić próbę z nowym sprzętem. Mieliśmy dopracować tą naszą ostatnią piosenkę.
Dlaczego oni tyle tam siedzą? – udzieliło mi się zdenerwowanie chłopaków,
momentalnie się rozbudziłem.

- Trzeba czekać. Nie ma innego wyjścia. – powiedział Zayn po
chwili.
Był znacznie spokojniejszy od Liama, ale widać było, że też
się denerwuje.
- Czyli co, czekamy na odzew z ich strony? – upewniłem się.
- Dokładnie. Nie piszemy, nie dzwonimy, w ogóle się nie
kontaktujemy.- odpowiedział. – Spróbujmy korzystać z ich nieobecności. – dodał
po chwili i poruszył znacząco brwiami.
- Co masz na myśli? – zapytałem uśmiechając się. Zayn
momentalnie rozładował napięcie.
- Mamy dwie piękne dziewczyny w tym domu. Chcesz przegapić
taką okazję?
- Za żadne skarby. – wyszczerzyłem się, a Zayn otworzył
lodówkę i zaczął wyjmować z niej różne rzeczy.
- W takim razie robimy śniadanie naszym królewnom. – zaśmiał
się.
- Z takim zamiarem tu przyszedłem. – odparłem, pomagając
Zayn’owi.
- Ja już jadłem, więc róbcie co chcecie, tylko nie
roznieście kuchni. – uśmiechnął się Liam i zniknął za drzwiami.
- Niall? – zaczął Zayn, grzebiąc po szafkach w poszukiwaniu
patelni.
Spojrzałem na niego pytająco.
- Czy ty z Victorią… - chrząknął znacząco. – No wiesz…?
- No co ty. – zaprzeczyłem szybko. – Przecież mnie znasz.
Taki wyskok pasuje bardziej do ciebie. – wyszczerzyłem się.
- Ale mnie podsumowałeś… Dzięki przyjacielu. – odparł
ironicznie.
- Czyżbyś unikał odpowiedzi?
- Nie. – odpowiedział po chwili. – Nie. To moja odpowiedź.
- Ej, Zayn. – zacząłem, widząc u niego zmianę nastroju. –
Przecież żartowałem. Nie bierz tego do siebie. – szturchnąłem go
porozumiewawczo w ramię.
- Dobra, przyjmuję te niezbyt udane przeprosiny. –
wyszczerzył się i sprzedał mi sójkę w bok.
- Dzięki. – zaśmiałem się.
Po jakimś czasie poszliśmy z talerzami na górę. Wymieniliśmy
porozumiewawcze spojrzenia i każdy wszedł do swojego pokoju. Gdy otworzyłem
drzwi, Victoria właśnie wstawała z łóżka.
- Cześć, piękna. – uśmiechnąłem się, jednym krokiem
pokonałem dzielący nas dystans i złożyłem na jej słodkich ustach krótki
pocałunek.
- Hej. – odpowiedziała, przytulając się do mnie.
- Uważaj, bo zaraz nie będziesz miała co jeść. –
uśmiechnąłem się łobuzersko i starając się nie upuścić talerzy, wyplątałem się
z jej objęć.
- Oj, wybacz. – uśmiechnęła się przepraszająco. Tak słodko
wtedy wyglądała. – To naprawdę dla mnie? – zapytała patrząc na naleśniki.
- Oczywiście. – uśmiechnąłem się do niej, a gdy usiadła,
podałem jej talerz. – Smacznego.
- Dziękuję. – cmoknęła mnie w policzek.
Gdy skończyliśmy konsumować zabarykadowała się w łazience, a
ja ogarnąłem trochę pokój.
- Pięknie wyglądasz. – powiedziałem uśmiechając się szeroko.
- Dziękuję. –
uśmiechnęła się. – Ale jakoś specjalnie się nie stroiłam. – odparła
przeczesując palcami włosy.
- Będąc tak ślicznym nie trzeba się stroić. – puściłem jej
oczko i obróciłem ją dookoła.
Była ubrana w ciemnoniebieskie rurki, które idealnie
podkreślały jej zgrabne nogi i białą bokserkę, a którą zarzuciła koszulę w
czarno-niebieską kratę.
- Niall! Vi! Schodźcie na dół! – usłyszeliśmy wołającą nas z
korytarza Jessicę.
Gdy zaczęło brakować nam powietrza, niechętnie oderwaliśmy
się od siebie i trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę drzwi.
Kiedy weszliśmy do salonu wszyscy już tam byli. Jessica
siedziała na kanapie, na kolanach Zayn’a, a Liam grzebał na półce z filmami.
- Czego ty właściwie szukasz? – zapytała Jessica, patrząc z
politowaniem na Liama.
- Jakiegoś dobrego horroru. – mruknął, wykładając na stolik
kolejną porcję filmów.
- Ty chcesz horror w dzień oglądać? – Zayn uniósł brwi, a
Victoria zaśmiała się dźwięcznie.
- W nocy za bardzo się boi. – rzuciła i rozsiadła się w rogu
kanapy.
- Wcale nie! – zaprzeczył Liam.
- Mam ci przypomnieć nasz ostatni seans? – zapytała
brązowowłosa kątem oka zerkając na mnie.
Zrozumiałem jej aluzję i rozłożyłem się na kanapie obok
niej, a ona oparła się plecami o moją klatkę piersiową.
- Oj cicho bądź. – chłopak pokazał jej język.
- Dobra, to horror odpada. – odezwał się Zayn. – Proponuję
butelkę.
- W sumie… - zaczął Liam.
- Dobry pomysł. – dokończyła Jessica i pobiegła do kuchni.
- Jak wy się uzupełniacie. – zaśmiałem się.
- No ba. – wyszczerzył się brunet.
- Zayn, to był twój pomysł, więc ty zaczynasz. – powiedziała
blondynka rzucając mu butelkę.
- Spoko. Ale proszę się przesiąść piętro niżej. – Zayn
odsunął stolik i usiadł naprzeciwko kanapy.
- Dopiero się usadowiłem. – mruknąłem z niezadowoleniem, a
Victoria cmoknęła mnie w policzek i ściągnęła z wygodnego siedzenia.
- Prawda czy wyzwanie? – zapytał Zayn, gdy szyjka butelki
zatrzymała się na wprost Liam’a.
- Prawda.
- Cykor. – Zayn pokazał mu język. – Na jakim filmie płakałeś?
Gdy o to zapytał
wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Liam zrobił się czerwony na twarzy.
- Oj nie marudź, sami swoi.
- The Last Song. – rzucił i zakręcił butelką.
- Serio? – zaśmiałem się.
- Serio serio. – odpowiedziała Victoria.
- Ooo, Zayn! – Liam zatarł ręce z radości, gdy butelka
wskazała na Bad boy’a.
- Wyzwanie.
- Wiedziałem. Więc… Pocałuj kogoś.
- Nie ma sprawy. – wyszczerzył się i przyciągnął do siebie
blondynkę.
- W sumie, czego ja się spodziewałem… - mruknął Liam
zawiedzionym głosem.
- Pół godziny później… - zironizowała Victoria.
Na te słowa Jessica oderwała się od Zayn’a i pokazała jej
język.
- Dobra, czyli znowu ja kręcę. – jak powiedział tak zrobił.
– No Vi, szykuj się. – zarechotał Zayn, a dziewczyna uśmiechnęła się tylko
pobłażliwie i powiedziała, że wybiera wyzwanie.
- Więc… - zaczął.- Ej, czekajcie, zaraz wracam. – poderwał
się z miejsca i już go nie było.
Popatrzyliśmy na siebie zdezorientowani, a po chwili
zobaczyliśmy chłopaka wychodzącego z kuchni z opakowaniem bitej śmietany.
- Horan, rozbieraj się! – zarządził podrzucając trzymaną w
rękach rzecz.
- Co? – zapytałem inteligentnie.
Victoria spojrzała na mnie, potem na Zayn’a, na mnie i znów
na Zayn’a, po czym otworzyła szeroko oczy i zaprotestowała.
- Nie ma mowy!
- Owszem jest. – powiedział Zayn, podchodząc do nas.
- Niall, powiedz mu coś!
- Zayn, mówię ci coś. – na te słowa Victoria tylko wywróciła
oczami.
- Nie zmienię zdania. – powiedział czarnowłosy, poruszając
wymownie brwiami.
-A ja w dalszym ciągu
nie wiem o co chodzi. – powiedziałem patrząc wyczekująco to na Zayn’a, to na
Victorię, która ponownie wywróciła oczami.
- Zayn wysmaruje cię bitą śmietaną, a do mnie należy
pozbycie się tej śmietany. Jednym słowem, mam ją zjeść. – wyjaśniła.
- Wiesz, mi to pasuje. – powiedziałem i odchyliłem się do
tyłu z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy.
- Niall, nie pomagasz. – syknęła dziewczyna.
- Widzisz, on nie ma nic przeciwko. – wtrącił się Zayn,
patrząc na Victorię. – Ściągaj koszulkę. – powiedział odwracając się w moją
stronę.
- No ludzie, czy my jesteśmy w jakimś filmie porno? –
odezwała się Jessica, na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Jak chcesz to możemy być. – powiedział Zayn, poruszając
wymownie brwiami. Niedługo to stanie się jego znakiem firmowym.
- Zayn, opanuj się. – westchnęła dziewczyna, wstając z
kanapy, na której siedziała. – Mam lepszy pomysł. – powiedziała, zabierając
Zayn’owi bitą śmietanę.
- Aż się boję. – rzuciłem podnosząc się do pozycji
siedzącej.
- Nie ruszaj się. – upomniała mnie blondynka i usadziła tak
jak wcześniej. Czyli powróciłem do pozycji półleżącej i podparłem się łokciami.
Dziewczyna nałożyła mi na szyję, policzki i usta kilka
kropek bitej śmietany.
- Vi, do roboty. – wyszczerzyła się i wróciła na swoje
miejsce.
- Dzięki. – uśmiechnęła się Victoria i pokazała Zayn’owi
język, siadając obok mnie.
Nachyliła się nade mną i szybko pozbyła się bitej śmietany z
mojej szyi i policzków. Przy ustach zatrzymała się odrobinę dłużej, a ja
podniosłem się, obejmując ją w talii.
- Pół godziny później… - mruknął Zayn, a Victoria szybko
przerwała nasz pocałunek.
- To mój tekst. – powiedziała złowrogim głosem i rzuciła w
chłopaka poduszką, na co on tylko się zaśmiał.
- Kręć. – powiedziałem, podając jej butelkę.
- Wyzwanie. – powiedziała Jessica, gdy butelka zatrzymała
się na niej.
- Idź i się przebierz. Załóż stanik na bluzkę. – uśmiechnęła
się łobuzersko Victoria.
- Aleś wymyśliła… - Jessica wstała i ruszyła do sąsiedniego
pokoju.
- Ani się waż! –
odkrzyknęła blondynka, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
- Ranisz mnie. – powiedział Zayn z miną zbitego psa, gdy
Jessica wróciła do salonu.
- Tylko nie płacz. – pokazała mu język i wprawiła butelkę w
ruch. Wypadło na mnie.
- Wyzwanie.
- No kto by pomyślał… - odezwał się Zayn. – Nialler
odważniejszy od Payne’a.
- Zamknij się. – syknął Liam, a pokój ponownie wypełnił się
naszym śmiechem.
- No dobra, więc…
Niall, zaśpiewaj coś dla Vi. – powiedziała Jessica, po chwili zastanowienia.

- Jess, masz może gitarę? – zapytałem.
- Tak, poczekaj, zaraz przyniosę. – powiedziała i pobiegła
na górę. Gdy już miałem ów przedmiot w rękach, wziąłem głęboki oddech,
spojrzałem brązowowłosej głęboko w oczy I zacząłem śpiewać.
I've
tried playing it cool
/Próbowałem
dobrze to rozegrać
But when I'm looking at you /Ale kiedy patrzę na ciebie
I can ever be brave /Nie potrafię być nawet odważny
Cause you make my heart race /Bo sprawiasz że moje serce przyśpiesza
Shot me out of the sky /Postrzeliłaś mnie z nieba
You're my kryptonite /Jesteś moim kryptonitem
You keep making me weak /Ciągle sprawiasz, że jestem słabszy
Yeah frozen and can't breath /Tak, zastygły i bez oddechu
Something’s gotta give now /Coś właśnie się wydarzyło,
Cause I’m dying just to make you see /Bo umieram, żebyś tylko zobaczyła,
That I need you here with me now /Że potrzebuję Cię tu ze mną teraz.
Cause you've got that one thing /Bo ty masz To Coś.
So get out, get out, get out of my head /Więc wyjdź, wyjdź, wyjdź z mojej głowy
And fall into my arms instead /I zamiast tego wpadnij w moje ramiona
I don't, I don't, don't know what it is /Nie wiem, nie wiem, nie wiem co to jest
But I need that one thing /Ale potrzebuję tego czegoś
And you've got that one thing /A ty to masz
But when I'm looking at you /Ale kiedy patrzę na ciebie
I can ever be brave /Nie potrafię być nawet odważny
Cause you make my heart race /Bo sprawiasz że moje serce przyśpiesza
Shot me out of the sky /Postrzeliłaś mnie z nieba
You're my kryptonite /Jesteś moim kryptonitem
You keep making me weak /Ciągle sprawiasz, że jestem słabszy
Yeah frozen and can't breath /Tak, zastygły i bez oddechu
Something’s gotta give now /Coś właśnie się wydarzyło,
Cause I’m dying just to make you see /Bo umieram, żebyś tylko zobaczyła,
That I need you here with me now /Że potrzebuję Cię tu ze mną teraz.
Cause you've got that one thing /Bo ty masz To Coś.
So get out, get out, get out of my head /Więc wyjdź, wyjdź, wyjdź z mojej głowy
And fall into my arms instead /I zamiast tego wpadnij w moje ramiona
I don't, I don't, don't know what it is /Nie wiem, nie wiem, nie wiem co to jest
But I need that one thing /Ale potrzebuję tego czegoś
And you've got that one thing /A ty to masz
Gdy skończyłem, Victoria patrzyła na mnie jeszcze przez chwilę w całkowitej ciszy, a potem cmoknęła mnie w usta i mocno mnie przytuliła.
- Awww… - usłyszałem głos blondynki. – Ale słodziaki.
- To znaczy, że się podobało? – szepnąłem jej do ucha.
- Obiecaj mi, że to nie jest pierwszy i ostatni raz, proszę.
– powiedziała równie cicho.
-Jestem do twojej dyspozycji. – zapewniłem ją i pocałowałem
w czoło.
- Hej, gołąbeczki! Wracajcie na ziemię! – odezwał się Liam.
– Gramy dalej.
Było jeszcze wiele śmiesznych sytuacji, jak na przykład Liam
biegający po domu z sukience, Jessica nurkująca w wannie, ja włażący do lodówki
czy Victoria wisząca głową w dół z poręczy schodów. Jednak nic nie przebiło
Zayn’a skaczącego przez pokój na jednej nodze z własnymi majtkami na głowie.
Po jakimś czasie, gdy już brakowało nam pomysłów, zdecydowaliśmy
się zakończyć zabawę i po prostu się rozejść.
- No chyba sobie kpicie. – powiedziała Victoria. – Myślicie,
że sama posprzątam ten burdel, który jest trzy domy wcześniej?
- Jutro to zrobimy. – powiedział Zayn i rozłożył się na
kanapie. – Mamy czas.
- Nie mamy. Moi rodzice wracają… właściwie nie wiem kiedy. –
przyznała.
- No właśnie. Czyli luz. – przeciągnął się Liam.
- A jak wrócą załóżmy w nocy? Przecież nic nie wiedzą o
imprezie. Z resztą, trzeba zobaczyć czy nic nie zniknęło, czy wszystko jest w
stanie wyjściowym… - zaczęła wymieniać, ale wszedłem jej w słowo.
- Spokojnie. Chodź, pójdziemy zobaczyć jak to wszystko
wygląda w świetle dnia i jeśli będzie bardzo źle, to ich ściągniemy. Co ty na
to? – zaproponowałem.
- Zgoda. – Victoria wzięła głęboki oddech i dała się
wyprowadzić z domu.
Objąłem ją w talii i przez chwilę szliśmy w ciszy. Gdy
tylko weszliśmy na jej podwórko,
przekonaliśmy się, że nie będzie tak łatwo, jak się spodziewaliśmy. Wszędzie
walały się różnorodne śmieci począwszy od butelek po piwie i innych
procentowych napojach, zakończywszy na papierze toaletowym. Nie wnikam. –
pomyślałem. Wymieniliśmy zrezygnowane spojrzenia i weszliśmy do domu. Na
szczęście tutaj było o wiele czyściej. Oprócz porozrzucanych gdzie niegdzie
butelek, szklanek i misek, zauważyliśmy kilka plam rozlanego piwa. Z
westchnieniem zabrałem się za zbieranie śmieci, a Victoria włączyła muzykę i
poszła po ścierkę. Mimo początkowej paniki i zrezygnowania, posprzątanie domu
poszło nam zadziwiająco szybko i już po godzinie wszystko wyglądało jak przed
imprezą. No, może oprócz stłuczonego lustra w łazience.
- Dziękuję za pomoc. – Victoria wrzuciła ostatnią butelkę do
kosza na śmieci i pocałowała mnie.
- Cała przyjemność po mojej stronie. – odpowiedziałem. – A
co z podwórkiem?
- O to się nie martw. – uśmiechnęła się pewnie dziewczyna i
wyjęła telefon.
- Zamawiasz ekipę sprzątającą? – zażartowałem.
- A żebyś wiedział. – zaśmiała się i przyłożyła telefon do
ucha. – Jess, podnieś ten swój leniwy tyłek z łóżka, pozbieraj po drodze
chłopaków i za pięć minut widzę was przed moim domem. – wyrecytowała jednym
tchem. – …Nic mnie to nie obchodzi, macie posprzątać to pobojowisko!
…Wychodzicie z domu. Ale już! – krzyknęła i rozłączyła się. – Debile. –
mruknęła pod nosem.

- Jasne. – uśmiechnęła się. – Tylko niech się upewnię, że te
matołki na pewno przyjdą.
Wyszliśmy przed dom i usiedliśmy na schodach, czekając na
resztę. Po chwili zobaczyliśmy Zayn’a, a za nim dwie pozostałe zguby. Wszyscy
wyglądali na co najmniej zaskoczonych. Victoria wyjaśniła im wszystko, co
powinni wiedzieć na temat sprzątania i złapała mnie za rękę prowadząc na górę.
- Co oglądamy? – zapytała zasłaniając rolety, żeby w pokoju
zrobiło się ciemniej.
- To ty jesteś znawca. – uśmiechnąłem się. – Wybieraj.
- No nie wiem. Ja jak zwykle obejrzałabym jakiś horror. –
puściła mi oczko.
- Ty rządzisz. – powiedziałem i podszedłem do szuflady z
filmami, którą Victoria przed chwilą mi wskazała.
- Skoro tak, to „Koszmar z Ulicy Wiązów”.
- Nie ma sprawy. – szybko znalazłem płytę i włożyłem ją do
odtwarzacza.
Rozłożyliśmy się na łóżku i włączyliśmy film. Nie mogłem się
skupić na akcji. Moje myśli cały czas wędrowały do istoty siedzącej obok mnie.
W końcu się poddałem i przestałem udawać, że film mnie interesuje. Jedynym
obiektem, który mnie teraz interesował, była ona.
- Ej, czemu
wyłączyłeś? – zaprotestowała, gdy nacisnąłem czerwony przycisk na pilocie.
- Nie mogę się skupić, gdy siedzisz obok mnie. – mruknąłem
jej do ucha i przejechałem nosem po jej szyi. Niebieskooka leżała na plecach, a
ja na niej.
- Przecież cię nie rozpraszam. – powiedziała wplatając palce
jednej ręki w moje włosy, a drugą objęła mnie za szyję.
- Rozpraszasz. Samym tym, że tu jesteś. – odpowiedziałem. –
Właściwie, nawet jakby cię tu nie było, to i tak nie mógłbym się skupić.
Zajmujesz wszystkie moje myśli, dziewczyno. – nachyliłem się nad nią i
namiętnie pocałowałem.
__________________________________________________________________________
Przepraszamy Was za brak systematyczności w dodawaniu
rozdziałów, ale jak wiecie, zbliża się koniec roku, a wiadomo – to czas na
poprawianie ocen. Tak więc wybaczcie, ale nauka jest niestety najważniejsza.
Vi: Jak
widzicie napisałam ten rozdział oczami Niall’a. W ten sposób macie bezpośredni
wgląd na to, co mu siedzi w tej blond główce ;) Chciałam sprawdzić jak będzie
mi się pisało jego oczami, ponieważ w dalszej części opowiadania, zamierzam tak
robić. Na pewno pojawi się kilka rozdziałów napisanych „z męskiego punktu
widzenia”. Chciałabym wiedzieć czy mój pomysł przypadł Wam do gustu, więc
bardzo proszę o wyrażenie opinii na ten temat w komentarzach. Ogólnie piszcie
co Wam się podoba a co nie. Co byście zmienili i jak wyobrażacie sobie dalsze
losy naszych bohaterów.
Jess:
Komentujcie, bo to naprawdę motywuje do pisania i dodaje weny. Już nie
wspominając o tym, ile radochy sprawia :D Następny rozdział jest już napisany,
zostało tylko go oszlifować, więc tym razem na pewno wstawimy go na czas :)
Witajcie! Pomysł z rozdziałem jak to powiedziałaś Vi "z męskiego punktu widzenia" bardzo mi się podoba. Ogólnie nie mam żadnych uwag, tylko ciekawi mnie co się dzieje z Louisem i Harrym ;D Do następnego /Nokachi ( ;c nie wiem czemu nie mogę się zalogować na moje konto więc będę się podpisywać :))
OdpowiedzUsuńdziękujemy za komentarz :)
UsuńLouis i Harry, powinni już niedługo się pokazać w opowiadaniu, więc proszę się nie martwić o nich. Pamiętamy o tych wariatach :P
Jess
No oczywiście, tradycyjne... Świetne xD
OdpowiedzUsuńRobi się romantycznie xD ;*;)
Dzięki :)
UsuńNo, tak ma być :D
Świetny . Kiedy next?
OdpowiedzUsuńDziękuję za radę na moim blogu :*
Nie wiadomo kiedy pojawi się kolejny rozdział, ponieważ zbliża się już koniec roku, a ja muszę zaliczyć jeszcze kilka sprawdzianów :) Postaram się dodać w tym tygodniu :)
Usuńnmzc :)
super kiedy next
OdpowiedzUsuńmój blog
http://welcome-to-my-world-1d.blogspot.com/