Obserwatorzy

poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 4 cz1



(oczami Jessici)



Dochodziła właśnie 15, goście mięli przyjść o 18, a ja byłam w totalnym proszku. Parę minut temu wróciłam dopiero od Vi. Musiałyśmy wszystko przygotować na domówkę – poukładać jedzenie i picie, poprzestawiać kilka mebli i pochować to co najdroższe i najdelikatniejsze. Nate trochę nam pomagał. Ta, chciałoby się. On wolał nam rozkazywać, niż coś robić. Weszłam do łazienki i zaczęłam się przygotowywać. Zdjęłam ubranie i weszłam pod zimny prysznic. Umyłam włosy i nałożyłam na swoje ciało żel, po czym po jakimś czasie spłukałam pianę i wyszłam spod wody. Opatuliłam się ręcznikiem i nałożyłam na swoje ciało kwiatowy balsam. Wysuszyłam i podkręciłam lekko włosy i udałam się do garderoby w ręczniku, aby wziąć swoje naszykowane ubranie.
Jasne szorty z ćwiekami, czarna bluzka z rękami kościotrupa w kształcie ‘’diabełka’’, trampki i dodatki czekały na mnie już wczorajszego wieczora. Szybko założyłam strój na siebie i poszłam do pokoju, aby się umalować. Usiadłam przy małej toaletce i zaczęłam kreślić kreski eyelinerem, później tuszem podkreśliłam moje długie rzęsy i dałam trochę ciemnego cienia, puder i na koniec róż na policzki. Użyłam swoich ulubionych perfum i stanęłam przed lustrem. Poprawiając drobne detale mojego wyglądu zrobiłam sobie zdjęcie i dodałam od razu na TT z podpisem – ‘’Imprezę czas zacząć! xx’’. Spojrzałam na zegarek – 17.23, czas się zbierać. Wzięłam wszystko co miałam naszykowane, zamknęłam dom i udałam się szybko do Victorii. Gdy dochodziłam do jej posiadłości , ujrzałam kilka osób, kręcących się koło domu. Było słychać już muzykę, więc mogłam się domyślić, że Liam jest od dobrych kilku minut. Weszłam do domu i przywitałam się z Payn’em. Zobaczyłam, że sprzęt Liama był z górnej półki.
- Skąd ty to masz? – spytałam i pokazałam na urządzenie.


- Rodzice mi kupili. Przecież wiesz, że lubię muzykę. – pokręcił wielką płytą i uśmiechnął się.

- Jesteś niemożliwy, ale wiesz, że cię za to kocham. – dałam mu buziaka w policzek – Zostawiając to. – wskazałam na sprzęt – Gdzie jest Vi?

- Chyba u siebie. – wtrącił się Nate.

Odwróciłam się na pięcie i zostawiłam chłopaków samych. Po drodze przywitałam się ze znajomymi i weszłam na piętro. Z wielkim impetem otworzyłam drzwi do jej pokoju i na legalu weszłam do środka. Victorii nie było w pomieszczeniu, więc mogłam jedynie strzelać, że była w łazience, albo w garderobie. Postanowiłam pójść do garderoby. Uchyliłam drzwi i BINGO!

- Puka się! – wrzasnęła Vi i założyła ostatniego kolczyka.

- Ta, yhym. – odpowiedziałam i obczaiłam ją od góry do dołu.

- I jak? – dziewczyna obróciła się i spojrzała na mnie.

- Noo… yyy... – zrobiłam skrzywioną minę – Wiesz… - po krótkiej chwili, w końcu odpowiedziałam – yyy... ZAJEBIŚCIE! – krzyknęłam.

- Ty to potrafisz, potrzymać człowieka w napięciu. – zaśmiała się.

- No ba. – wyszczerzyłam się.

- Nie powiem, ty też wyglądasz całkiem całkiem. Jakby cię nazwać... – zamyśliła się – Taka Bad Girl.

- A dziękuję. – ukłoniłam się – Pomóc ci coś z włosami, czy  zostawisz tak jak jest?

- Szczerze to nie mam pojęcia. Może coś doradzisz? – spytała i wyszła z garderoby.

- Ja na twoim miejscu bym tak zostawiła, albo chociaż trochę pofalowała. – siadłam na łóżku i wyjęłam telefon z kieszeni.

- To pofaluje. Lecę po lokówkę.

W tym czasie gdy Victoria poszła do łazienki, ja odczytałam wiadomość od mamy. ‘’Co u Ciebie słychać? Radzisz sobie? Mama’’ to mogło oznaczać tylko jedno. Wyjazd im się przedłużył. Mama pisząca smsy oznacza tylko to. ‘’To kiedy wracacie i gdzie jeszcze jedziecie? W porządku, jestem u Vi.’’ Odpisałam i spojrzałam na tapetę. Ja, Victoria i Liam. – Zgraja debili, kocham moich dwóch wariatów. W tym samym momencie Vi wróciła z lokówką i lakierem w rękach.

- Pomożesz? – spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.

- Czy kiedykolwiek ci nie pomogłam? – spytałam i wzięłam od nią ową rzecz.

Po kilku minutach brązowowłosa była już gotowa. Zrobiłyśmy sobie zdjęcie i  Vi wstawiła na TT ‘’No i jak wyglądamy? xx’’ podpisała i odłożyła telefon na biurko, a ja w tym momencie odczytałam wiadomość od mamy ‘’Jedziemy do Dublina na tydzień.  Będziemy pewnie w niedzielę. Przepraszamy i kochamy Cię!’’ Po przeczytaniu wiadomości schowałam telefon do torebki i położyłam ją na łóżku Vi. Chciałam jej o tym powiedzieć, ale Nate ją zawołał i zostawiła mnie samą.   







(oczami Victorii)



- Mamy problem. – powiedział Nate, gdy tylko mnie zobaczył. Widać było, że jest zdenerwowany.

- Co się dzieje? – zapytałam czując, że udziela mi się nastrój brata.

- Josh tu jest.

- Josh. – powtórzyłam tępo, w pierwszej chwili nie łapiąc sensu jego słów.

- Tak, Josh. – potwierdził. – Chciał się bić z Liamem, bo ten nie pozwolił mu się z tobą zobaczyć.

- CO?! – krzyknęłam.

- W tej chwili stoi przed domem i domaga się rozmowy z Tobą. – powiedział Nate znaczącym głosem.

- Nie… - szepnęłam. – Znowu?

- Wygląda na to, że nie odpuści zbyt łatwo.

Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich oddechów.

- Pójdziesz ze mną? – zapytałam Nate’a po chwili.

- Oczywiście. – powiedział i mocno mnie przytulił, po czym ruszyliśmy w stronę wyjścia.

- Angel… - powiedział Josh, gdy tylko mnie zobaczył.

- Już dawno straciłeś prawo, żeby tak do mnie mówić. – warknęłam, starając się nie pokazać po sobie ile bólu sprawiło mi to słowo. Zbyt dużo wspomnień.

- Dlaczego nie dasz mi szansy tego naprawić? – zapytał podchodząc krok bliżej. Automatycznie się cofnęłam.

- Nie ma czego naprawiać. – powiedziałam szorstko.

- Więc ten czas spędzony razem nic dla ciebie nie znaczy? – ton jego głosu z słowa na słowo stawał się ostrzejszy.

Wzięłam głęboki oddech i zacisnęłam mocno pięści. W tym samym momencie poczułam dłoń Nate’a na swoim ramieniu, co dodało mi odwagi i zmobilizowało do odpowiedzi.

- Nie. – mój głos brzmiał pewnie i stanowczo, z czego byłam bardzo zadowolona.

- Nie? – podszedł bliżej mnie, jednak tym razem się nie odsunęłam, tylko pewnie patrzyłam mu w oczy. – Jesteś suką i tyle. – warknął po chwili.

- Fajnie. – ucięłam widząc, że zamierza puścić wiązankę wyzwisk pod moim adresem. – A teraz spadaj. – powiedziałam najspokojniej jak potrafiłam, po czym odwróciłam się na pięcie i wolnym krokiem weszłam do domu.

Dopiero gdy upewniłam się, że Josh mnie nie widzi, rzuciłam się biegiem do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i zamknęłam je na klucz.


- Fuck! – wrzasnęłam, uderzając pięścią w ścianę.

Oparłam się o nią plecami i dopiero teraz dałam upust swoim emocjom. Zacisnęłam zęby ze złości, a łzy obficie spływały po moich policzkach. Przez tyle czasu usiłowałam o nim zapomnieć i gdy już myślałam, że mi przeszło on musiał namieszać. Moje rozmyślania przerwał dźwięk wibrującego telefonu. Zlokalizowałam urządzenie, podniosłam je i odebrałam.

- Liam. – szepnęłam.

- Vi? Jak się czujesz? Wszystko okay? – zapytał mocno przejętym głosem.

- Nie. – powiedziałam szczerze. – Ale dam sobie radę. – dodałam ocierając policzki.

- Wybacz to wszystko. Wyrzuciliśmy stąd tego palanta, ale dla pewności pojechałem za nim. Musiałem dopilnować, że już nie przyjdzie.

- Dziękuję. – powiedziałam cicho.

- Dla ciebie wszystko. – odpowiedział. – Niedługo wrócę, trzymaj się. – po tych słowach rozłączył się, a ja odrzuciłam telefon na łóżko.

Poszłam do łazienki i przemyłam twarz wodą, zmywając cały makijaż, który i tak był już do niczego. Gdy byłam pewna, że nie będę więcej płakać, zaczęłam się malować. Po jakimś czasie byłam gotowa, więc przejrzałam się w lustrze, upewniając się, że nie widać, że płakałam.

- Vi, chodź na dół! Zobacz kto przyszedł. –usłyszałam wołającego mnie Nate’a.

Ostatni raz spojrzałam w lustro, uśmiechnęłam się lekko do swojego odbicia, po czym zbiegłam po schodach. W drzwiach mojego domu stał Liam i chłopak, którego nie znałam. Blondyn był nieco niższy od mojego przyjaciela i sprawiał wrażenie sympatycznego,  a jego pogodny uśmiech sprawił, że od razu zapomniałam o incydencie z Josh’em.
Gdy na mnie spojrzał, jego zielono-niebieskie oczy rozbłysły, a uśmiech nieco się zmienił, jednak nie umiałam rozszyfrować co oznaczał. Na twarzy miał wyraźnie wymalowaną ciekawość. Cały czas czując na sobie wzrok blondyna podeszłam bliżej i przytuliłam Liama.
- Dziękuję. –szepnęłam mu do ucha.

- Nie ma za co. Naprawdę. – odpowiedział cicho, odwzajemniając uścisk. – A teraz… - puścił mnie i spojrzał na towarzysza, a potem znowu na mnie. – Vi, chcę ci przedstawić… - zaczął mój przyjaciel, ale blondyn wszedł mu w słowo.

- Jestem Niall. – powiedział, wyciągając rękę w moją stronę. – A ty Vi. Czyżby Victoria? – zapytał, po czym całując mnie w dłoń, którą przed chwilą mu podałam, spojrzał mi głęboko w oczy.

- Zgadza się. – potwierdziłam z uśmiechem.

- Wybaczcie, obowiązki wzywają. – odezwał się Liam i z przepraszającym uśmiechem zniknął w głębi domu.

- Chodź. – Niall uśmiechnął się lekko, wyciągnął do mnie rękę i wolnym krokiem wycofywał się na zewnątrz. Po chwili złapałam jego dłoń i dałam się wyciągnąć przed dom.

Usiedliśmy na brzegu basenu i rozmawialiśmy. Szybko okazało się, że nie pomyliłam się co do niego. Niall był naprawdę miłym i wesołym chłopakiem. Dobrze nam się rozmawiało i od razu go polubiłam. Okazało się, że jest strasznym obżarciuchem i uwielbia jeść. Oprócz tego dowiedziałam się, że pochodzi z Irlandii i ma własny zespół, w którym, co ciekawe gra też Liam. Nic mi o tym nie wspominał. Nieładnie.

- Nie mów mu, że ci powiedziałem. – poprosił Niall. – To od niego się miałaś dowiedzieć. Chciał, żebyśmy najpierw opanowali to wszystko, zorganizowali się. A dopiero potem zaprezentowali. Ale do tego potrzeba pełnego składu, więc póki co, jest to niemożliwe.

- Dlaczego? To ile osób w tym siedzi?

- Jest nas pięciu. Same chłopaki. Ja, Liam, Zayn, Louis i Harry. Tych dwóch ostatnich siedzi obecnie w Paryżu, więc trzeba poczekać aż wrócą. – wyjaśnił.

- Jak się nazywacie? – zapytałam czując, że Niall coraz bardziej mnie intryguje.

- One Direction. Ale mało osób o nas wie, tylko najbliżsi. – odpowiedział, uśmiechając się do mnie.

- Więc dlaczego mi powiedziałeś? – zapytałam, uważnie mu się przyglądając.

- Wzbudziłaś moje zaufanie. – spojrzał mi w oczy i wstał, przy czym lekko, niby przypadkiem musnął moją dłoń swoją.

Po chwili ja również wstałam, a Niall ponownie złapał mnie za rękę i poprowadził na taras. Stanął naprzeciwko mnie, objął i  spojrzał mi w oczy, po czym zaczął kołysać się w rytm muzyki. Objęłam go rękami za szyję i uśmiechnęłam się  lekko, cały czas patrząc w jego błyszczące oczy. Zauważyłam, że ich kolor zmienia się pod wpływem światła. Raz są niebieskie, raz zielone, jednak obydwa kolory są jednakowo piękne.
Po chwili  przyciągnął mnie bliżej do siebie w taki sposób, że opierałam się policzkiem o jego obojczyk. Uśmiechnięta zamknęłam oczy i napawałam się zapachem jego perfum. Gdy piosenka się skończyła, Niall odsunął się ode mnie na tyle, żeby widzieć moją twarz, uśmiechnął się i patrząc mi głęboko w oczy, zaczął stopniowo zmniejszać dystans między nami. Gdy nasze usta dzieliło zaledwie kilka milimetrów, ktoś otworzył drzwi balkonowe, śmiejąc się głośno. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni i spojrzeliśmy w stronę drzwi. Stał w nich czarnowłosy chłopak i patrzył na blondyna.

- Niall? – zapytał z niedowierzaniem.

- Zayn? – blondyn także był zaskoczony.

- Co ty tu robisz? – zapytali równocześnie.

- Jestem na imprezie. – odpowiedzieli w tym samym czasie.

- No wow. – podsumował Zayn.

- A tak serio?

- Liam poprosił mnie, żebym mu pomógł z muzyką. – wyjaśnił ciemnowłosy podchodząc bliżej.

Chyba dopiero teraz zauważył moją obecność, ponieważ przyglądał mi się chwilę, lecz w końcu uśmiechnął się przyjaźnie i wyciągnął rękę w moją stronę.

- Zayn.

- Victoria. – powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń.

- Skoro formalności mamy za sobą… - wtrącił Niall. – to może już sobie pójdziesz, co? – zaproponował patrząc na Zayn’a i kilkakrotnie zerknął na mnie znacząco.

- Czyżbym wam w czymś przeszkodził? – zapytał chłopak poruszając wymownie brwiami z dziwną miną.

- Nie, w ogóle. – mruknął blondyn ironicznie.

- A, spoko. – Zayn podniósł ręce w geście poddania. – Już mnie tu nie ma. – puścił mi oczko i zniknął za drzwiami.

- Co za osioł. – Niall pokręcił głową z dezaprobatą.

- To ten Zayn z zespołu? – zapytałam.

- Tak. – przytaknął.

- Wydaje się całkiem spoko. – przyznałam, wzruszając ramionami.

Musiałam przyznać, że Zayn jest naprawdę przystojny. I mimo tego, że jest typem takiego Bad boy’a, od razu wzbudza takie pewnego rodzaju zaufanie.

- Dobra, zmiana tematu. – zarządził mój towarzysz. – Chodź, korzystajmy z imprezy. – powiedział i z uśmiechem pociągnął mnie do salonu, gdzie urządziliśmy parkiet.

- Lubisz tańczyć? – zapytałam po chwili, gdy już wczuliśmy się w rytm muzyki.

- Zależy z kim. – odpowiedział z błyskiem w oku, unosząc kąciki ust do góry.

- A ze mną? – zapytałam bezpośrednio.

- Jak najbardziej. – stwierdził, obracając mnie.

- To dobrze, bo zamierzam cię dzisiaj pomęczyć. – uśmiechnęłam się zadziornie.

- Wiesz co? – Niall momentalnie zmienił wyraz twarzy. – Raczej ci to nie wyjdzie. – powiedział odsuwając się ode mnie z poważną miną.

- Dlaczego? – zapytałam zbita z tropu.

Niall dziwnie na mnie spojrzał, po czym pokręcił głową i skierował się w stronę wyjścia.

- Dlaczego? – ponowiłam pytanie, łapiąc go za rękę i obracając przodem do siebie.

- Dlaczego? – powtórzył kpiąco i podszedł o krok bliżej. – Bo dla mnie to nie jest żadna męka. – powiedział łagodnym już głosem i uśmiechnął się, otaczając mnie ramionami.

Gdy dotarł do mnie sens jego słów, w pierwszej chwili odetchnęłam z ulgą, ponieważ chciałam wywrzeć na Niall’u jak najlepsze wrażenie, więc cieszyłam się, że nie był na mnie obrażony, ani nic w tym stylu. Ale po ponownym przetworzeniu informacji, wkurzyłam się na niego.

- Niall. – powiedziałam z nutką złości w głosie. – Co to miało być? – teraz już wyraźnie było słychać, że jestem zła.

- Nie gniewaj się. – poprosił.

- Będę się gniewać. – powiedziałam zaciętym głosem i wyplątałam się z jego objęć.

- Ej, nie rób mi tego. – powiedział robiąc smutną minkę.

- A ty mi mogłeś? – zapytałam, nadal kierując się złością.

- To był żart. – usprawiedliwił się.

- Śmieszny. Naprawdę. – podsumowałam sarkastycznie.

- Vi… - powiedział proszącym tonem i pogładził mnie dłonią po policzku.

Bez słowa odwróciłam się i pobiegłam na górę. Wyszłam na balkon i opierając się rękami o balustradę, spojrzałam przed siebie. Zastanawiałam się czemu tak mnie rozzłościła ta sytuacja. Przecież on tylko żartował. Nie obraził mnie w żaden sposób, ani nic… Czasami sama siebie nie rozumiem. Podobał mi się niesamowicie i ciągnęło mnie do niego, mimo to prawdopodobnie odstraszyłam go swoim zachowaniem. Jak zwykle. Zawsze spapram sprawę. Mimo wszystko uśmiechnęłam się, przypominając sobie dotyk jego dłoni na moim policzku.

- Victoria? – usłyszałam niepewny szept za plecami.

Obróciłam głowę, starając się zachować kamienny wyraz twarzy.

- Mogę? – zapytał wchodząc powoli na balkon.

Wzruszyłam ramionami i z powrotem spojrzałam przed siebie, przeklinając się w duchu. Robiłam praktycznie odwrotność tego co chciałam zrobić. Chłopak stanął za moimi plecami na tyle blisko, że czułam jego oddech na karku.

- Przepraszam. – szepnął wprost do mojego ucha.

Uniosłam nieco kąciki ust w uśmiechu, po czym odwróciłam się. Teraz stałam przodem do blondyna, opierając się plecami o barierkę.

- Nie masz za co. – powiedziałam cicho. – To ja cię powinnam przeprosić. – przyznałam, unikając jego wzroku.

- Ty? – zdziwił się. – Za co?

- Za to, że obraziłam się bez powodu. – wyjaśniłam. – Przepraszam. – podniosłam wzrok, spoglądając w jego oczy.

Niall uśmiechnął się lekko i odgarnął mi za ucho niesforny kosmyk włosów.

- Może po prostu uznamy, że cała ta sytuacja nie miała miejsca? – zaproponował.

- Zgadzam się. – przytaknęłam z uśmiechem, patrząc mu w oczy.

Odwzajemnił gest, objął mnie w talii i przyciągnął do siebie, zamykając w czułym uścisku.


____________________________________________________
No i rozdział 4 za nami. Ten rozdział jest trochę nietypowy, ponieważ podzieliłyśmy go na dwie części. Druga część powinna do Was zawitać w sobotę, ewentualnie w niedzielę :) 
W tym rozdziale ukazali się już chłopcy, więc możecie jedynie czekać na resztę, która powinna się ukazać już niedługo :)
Gdybyście mogli stosować tą metodę :
 CZYTAM = KOMENTUJE
byłoby bardzo miło :P Dziękujemy za nowego obserwatora i komentarze.

Jess i Vi

13 komentarzy:

  1. To znowu ja. xD
    Bardzo mi się podoba ten rozdział :)
    Przesyłam uściski i pozdrowienie / N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, za komentarz. Cieszę się, że się podobało :)

      Usuń
    2. ^^
      muszę z tobą pogadać w cztery oczy Jess. ;)
      / N

      Usuń
    3. Nawet domyślam się o co chodzi :D

      Usuń
    4. No proste ;) / N

      Usuń
  2. Hejka ! ;) Dziś przeczytałam wszystkie rozdziały z tego bloga. Jak na razie jest świetny ^.^ Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Super, że się podoba ;)

      Usuń
    2. Ja tak samo jaj moja poprzedniczka:DDDD
      Super blog:DD))))PPPPPPP

      Usuń
  3. Zostałyście nominowane do Liebster Award. http://liam-my-angel.blogspot.com/2013/05/liebster-awards.html ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteście naprawdę bardzo dobre, w tym co robicie :) Będę czytać! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)♥

    OdpowiedzUsuń
  5. A fajne, fajne ;D/ M.

    OdpowiedzUsuń