(oczami Jessici)
Dochodziła właśnie 15,
goście mięli przyjść o 18, a ja byłam w totalnym proszku. Parę minut temu
wróciłam dopiero od Vi. Musiałyśmy wszystko przygotować na domówkę – poukładać
jedzenie i picie, poprzestawiać kilka mebli i pochować to co najdroższe i
najdelikatniejsze. Nate trochę nam pomagał. Ta, chciałoby się. On wolał nam
rozkazywać, niż coś robić. Weszłam do łazienki i zaczęłam się przygotowywać.
Zdjęłam ubranie i weszłam pod zimny prysznic. Umyłam włosy i nałożyłam na swoje
ciało żel, po czym po jakimś czasie spłukałam pianę i wyszłam spod wody.
Opatuliłam się ręcznikiem i nałożyłam na swoje ciało kwiatowy balsam.
Wysuszyłam i podkręciłam lekko włosy i udałam się do garderoby w ręczniku, aby
wziąć swoje naszykowane ubranie.
Jasne szorty z ćwiekami, czarna bluzka z
rękami kościotrupa w kształcie ‘’diabełka’’, trampki i dodatki czekały na mnie
już wczorajszego wieczora. Szybko założyłam strój na siebie i poszłam do
pokoju, aby się umalować. Usiadłam przy małej toaletce i zaczęłam kreślić
kreski eyelinerem, później tuszem podkreśliłam moje długie rzęsy i dałam trochę
ciemnego cienia, puder i na koniec róż na policzki. Użyłam swoich ulubionych
perfum i stanęłam przed lustrem. Poprawiając drobne detale mojego wyglądu
zrobiłam sobie zdjęcie i dodałam od razu na TT z podpisem – ‘’Imprezę czas zacząć!
xx’’. Spojrzałam na zegarek – 17.23, czas się zbierać. Wzięłam wszystko co
miałam naszykowane, zamknęłam dom i udałam się szybko do Victorii. Gdy
dochodziłam do jej posiadłości , ujrzałam kilka osób, kręcących się koło domu.
Było słychać już muzykę, więc mogłam się domyślić, że Liam jest od dobrych
kilku minut. Weszłam do domu i przywitałam się z Payn’em. Zobaczyłam, że sprzęt
Liama był z górnej półki.
- Skąd ty to masz? – spytałam i
pokazałam na urządzenie.
- Rodzice mi kupili.
Przecież wiesz, że lubię muzykę. – pokręcił wielką płytą i uśmiechnął się.
- Jesteś niemożliwy, ale
wiesz, że cię za to kocham. – dałam mu buziaka w policzek – Zostawiając to. –
wskazałam na sprzęt – Gdzie jest Vi?
- Chyba u siebie. –
wtrącił się Nate.
Odwróciłam się na pięcie i
zostawiłam chłopaków samych. Po drodze przywitałam się ze znajomymi i weszłam
na piętro. Z wielkim impetem otworzyłam drzwi do jej pokoju i na legalu weszłam
do środka. Victorii nie było w pomieszczeniu, więc mogłam jedynie strzelać, że
była w łazience, albo w garderobie. Postanowiłam pójść do garderoby. Uchyliłam
drzwi i BINGO!
- Puka się! – wrzasnęła Vi
i założyła ostatniego kolczyka.
- Ta, yhym. –
odpowiedziałam i obczaiłam ją od góry do dołu.
- I jak? – dziewczyna
obróciła się i spojrzała na mnie.
- Noo… yyy... – zrobiłam
skrzywioną minę – Wiesz… - po krótkiej chwili, w końcu odpowiedziałam – yyy...
ZAJEBIŚCIE! – krzyknęłam.
- Ty to potrafisz,
potrzymać człowieka w napięciu. – zaśmiała się.
- No ba. – wyszczerzyłam
się.
- Nie powiem, ty też
wyglądasz całkiem całkiem. Jakby cię nazwać... – zamyśliła się – Taka Bad Girl.
- A dziękuję. – ukłoniłam
się – Pomóc ci coś z włosami, czy
zostawisz tak jak jest?
- Szczerze to nie mam
pojęcia. Może coś doradzisz? – spytała i wyszła z garderoby.
- Ja na twoim miejscu bym
tak zostawiła, albo chociaż trochę pofalowała. – siadłam na łóżku i wyjęłam
telefon z kieszeni.
- To pofaluje. Lecę po
lokówkę.
W tym czasie gdy Victoria
poszła do łazienki, ja odczytałam wiadomość od mamy. ‘’Co u Ciebie słychać?
Radzisz sobie? Mama’’ to mogło oznaczać tylko jedno. Wyjazd im się przedłużył.
Mama pisząca smsy oznacza tylko to. ‘’To kiedy wracacie i gdzie jeszcze
jedziecie? W porządku, jestem u Vi.’’ Odpisałam i spojrzałam na tapetę. Ja,
Victoria i Liam. – Zgraja debili, kocham moich dwóch wariatów. W tym samym
momencie Vi wróciła z lokówką i lakierem w rękach.
- Pomożesz? – spojrzała na
mnie i uśmiechnęła się.
- Czy kiedykolwiek ci nie
pomogłam? – spytałam i wzięłam od nią ową rzecz.
Po kilku minutach
brązowowłosa była już gotowa. Zrobiłyśmy sobie zdjęcie i Vi wstawiła na TT ‘’No i jak wyglądamy? xx’’
podpisała i odłożyła telefon na biurko, a ja w tym momencie odczytałam
wiadomość od mamy ‘’Jedziemy do Dublina na tydzień. Będziemy pewnie w niedzielę. Przepraszamy i
kochamy Cię!’’ Po przeczytaniu wiadomości schowałam telefon do torebki i
położyłam ją na łóżku Vi. Chciałam jej o tym powiedzieć, ale Nate ją zawołał i
zostawiła mnie samą.
(oczami Victorii)
- Mamy problem. –
powiedział Nate, gdy tylko mnie zobaczył. Widać było, że jest zdenerwowany.
- Co się dzieje? –
zapytałam czując, że udziela mi się nastrój brata.
- Josh tu jest.
- Josh. – powtórzyłam
tępo, w pierwszej chwili nie łapiąc sensu jego słów.
- Tak, Josh. –
potwierdził. – Chciał się bić z Liamem, bo ten nie pozwolił mu się z tobą
zobaczyć.
- CO?! – krzyknęłam.
- W tej chwili stoi przed
domem i domaga się rozmowy z Tobą. – powiedział Nate znaczącym głosem.
- Nie… - szepnęłam. –
Znowu?
- Wygląda na to, że nie
odpuści zbyt łatwo.
Zamknęłam oczy i wzięłam
kilka głębokich oddechów.
- Pójdziesz ze mną? –
zapytałam Nate’a po chwili.
- Oczywiście. – powiedział
i mocno mnie przytulił, po czym ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- Angel… - powiedział
Josh, gdy tylko mnie zobaczył.
- Już dawno straciłeś
prawo, żeby tak do mnie mówić. – warknęłam, starając się nie pokazać po sobie
ile bólu sprawiło mi to słowo. Zbyt dużo wspomnień.
- Dlaczego nie dasz mi
szansy tego naprawić? – zapytał podchodząc krok bliżej. Automatycznie się
cofnęłam.
- Nie ma czego naprawiać.
– powiedziałam szorstko.
- Więc ten czas spędzony
razem nic dla ciebie nie znaczy? – ton jego głosu z słowa na słowo stawał się
ostrzejszy.
Wzięłam głęboki oddech i
zacisnęłam mocno pięści. W tym samym momencie poczułam dłoń Nate’a na swoim
ramieniu, co dodało mi odwagi i zmobilizowało do odpowiedzi.
- Nie. – mój głos brzmiał
pewnie i stanowczo, z czego byłam bardzo zadowolona.
- Nie? – podszedł bliżej
mnie, jednak tym razem się nie odsunęłam, tylko pewnie patrzyłam mu w oczy. –
Jesteś suką i tyle. – warknął po chwili.
- Fajnie. – ucięłam widząc, że
zamierza puścić wiązankę wyzwisk pod moim adresem. – A teraz spadaj. –
powiedziałam najspokojniej jak potrafiłam, po czym odwróciłam się na pięcie i
wolnym krokiem weszłam do domu.
Dopiero gdy upewniłam się,
że Josh mnie nie widzi, rzuciłam się biegiem do swojego pokoju. Trzasnęłam
drzwiami i zamknęłam je na klucz.
- Fuck! – wrzasnęłam,
uderzając pięścią w ścianę.
Oparłam się o nią plecami
i dopiero teraz dałam upust swoim emocjom. Zacisnęłam zęby ze złości, a łzy
obficie spływały po moich policzkach. Przez tyle czasu usiłowałam o nim
zapomnieć i gdy już myślałam, że mi przeszło on musiał namieszać. Moje
rozmyślania przerwał dźwięk wibrującego telefonu. Zlokalizowałam urządzenie,
podniosłam je i odebrałam.
- Liam. – szepnęłam.
- Vi? Jak się czujesz?
Wszystko okay? – zapytał mocno przejętym głosem.
- Nie. – powiedziałam
szczerze. – Ale dam sobie radę. – dodałam ocierając policzki.
- Wybacz to wszystko.
Wyrzuciliśmy stąd tego palanta, ale dla pewności pojechałem za nim. Musiałem dopilnować,
że już nie przyjdzie.
- Dziękuję. – powiedziałam
cicho.
- Dla ciebie wszystko. –
odpowiedział. – Niedługo wrócę, trzymaj się. – po tych słowach rozłączył się, a
ja odrzuciłam telefon na łóżko.
Poszłam do łazienki i
przemyłam twarz wodą, zmywając cały makijaż, który i tak był już do niczego. Gdy
byłam pewna, że nie będę więcej płakać, zaczęłam się malować. Po jakimś czasie
byłam gotowa, więc przejrzałam się w lustrze, upewniając się, że nie widać, że
płakałam.
- Vi, chodź na dół! Zobacz
kto przyszedł. –usłyszałam wołającego mnie Nate’a.
Ostatni raz spojrzałam w lustro,
uśmiechnęłam się lekko do swojego odbicia, po czym zbiegłam po schodach. W
drzwiach mojego domu stał Liam i chłopak, którego nie znałam. Blondyn był nieco
niższy od mojego przyjaciela i sprawiał wrażenie sympatycznego, a jego pogodny uśmiech sprawił, że od razu
zapomniałam o incydencie z Josh’em.
Gdy
na mnie spojrzał, jego zielono-niebieskie oczy rozbłysły, a uśmiech nieco się
zmienił, jednak nie umiałam rozszyfrować co oznaczał. Na twarzy miał wyraźnie
wymalowaną ciekawość. Cały czas czując na sobie wzrok blondyna podeszłam bliżej
i przytuliłam Liama.
- Dziękuję. –szepnęłam mu
do ucha.
- Nie ma za co. Naprawdę.
– odpowiedział cicho, odwzajemniając uścisk. – A teraz… - puścił mnie i
spojrzał na towarzysza, a potem znowu na mnie. – Vi, chcę ci przedstawić… -
zaczął mój przyjaciel, ale blondyn wszedł mu w słowo.
- Jestem Niall. –
powiedział, wyciągając rękę w moją stronę. – A ty Vi. Czyżby Victoria? –
zapytał, po czym całując mnie w dłoń, którą przed chwilą mu podałam, spojrzał
mi głęboko w oczy.
- Zgadza się. –
potwierdziłam z uśmiechem.
- Wybaczcie, obowiązki
wzywają. – odezwał się Liam i z przepraszającym uśmiechem zniknął w głębi domu.
- Chodź. – Niall
uśmiechnął się lekko, wyciągnął do mnie rękę i wolnym krokiem wycofywał się na
zewnątrz. Po chwili złapałam jego dłoń i dałam się wyciągnąć przed dom.
Usiedliśmy na brzegu
basenu i rozmawialiśmy. Szybko okazało się, że nie pomyliłam się co do niego.
Niall był naprawdę miłym i wesołym chłopakiem. Dobrze nam się rozmawiało i od
razu go polubiłam. Okazało się, że jest strasznym obżarciuchem i uwielbia jeść.
Oprócz tego dowiedziałam się, że pochodzi z Irlandii i ma własny zespół, w
którym, co ciekawe gra też Liam. Nic mi o tym nie wspominał. Nieładnie.
- Nie mów mu, że ci
powiedziałem. – poprosił Niall. – To od niego się miałaś dowiedzieć. Chciał,
żebyśmy najpierw opanowali to wszystko, zorganizowali się. A dopiero potem
zaprezentowali. Ale do tego potrzeba pełnego składu, więc póki co, jest to
niemożliwe.
- Dlaczego? To ile osób w
tym siedzi?
- Jest nas pięciu. Same
chłopaki. Ja, Liam, Zayn, Louis i Harry. Tych
dwóch ostatnich siedzi obecnie w Paryżu, więc trzeba poczekać aż wrócą. –
wyjaśnił.
- Jak się nazywacie? –
zapytałam czując, że Niall coraz bardziej mnie intryguje.
- One Direction. Ale mało
osób o nas wie, tylko najbliżsi. – odpowiedział, uśmiechając się do mnie.
- Więc dlaczego mi
powiedziałeś? – zapytałam, uważnie mu się przyglądając.
- Wzbudziłaś moje
zaufanie. – spojrzał mi w oczy i wstał, przy czym lekko, niby przypadkiem
musnął moją dłoń swoją.
Po chwili ja również
wstałam, a Niall ponownie złapał mnie za rękę i poprowadził na taras. Stanął
naprzeciwko mnie, objął i spojrzał mi w oczy,
po czym zaczął kołysać się w rytm muzyki. Objęłam go rękami za szyję i
uśmiechnęłam się lekko, cały czas
patrząc w jego błyszczące oczy. Zauważyłam, że ich kolor zmienia się pod
wpływem światła. Raz są niebieskie, raz zielone, jednak obydwa kolory są
jednakowo piękne.
Po chwili przyciągnął
mnie bliżej do siebie w taki sposób, że opierałam się
policzkiem o jego obojczyk. Uśmiechnięta
zamknęłam oczy i napawałam się zapachem jego perfum. Gdy piosenka się
skończyła, Niall odsunął się ode mnie na tyle, żeby widzieć moją twarz,
uśmiechnął się i patrząc mi głęboko w oczy, zaczął stopniowo zmniejszać dystans
między nami. Gdy nasze usta dzieliło zaledwie kilka milimetrów, ktoś otworzył
drzwi balkonowe, śmiejąc się głośno. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni i
spojrzeliśmy w stronę drzwi. Stał w nich czarnowłosy chłopak i patrzył na
blondyna.
- Niall? – zapytał z
niedowierzaniem.
- Zayn? – blondyn także
był zaskoczony.
- Co ty tu robisz? –
zapytali równocześnie.
- Jestem na imprezie. –
odpowiedzieli w tym samym czasie.
- No wow. – podsumował
Zayn.
- A tak serio?
- Liam poprosił mnie,
żebym mu pomógł z muzyką. – wyjaśnił ciemnowłosy podchodząc bliżej.
Chyba dopiero teraz
zauważył moją obecność, ponieważ przyglądał mi się chwilę, lecz w końcu
uśmiechnął się przyjaźnie i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Zayn.
- Victoria. – powiedziałam
i uścisnęłam jego dłoń.
- Skoro formalności mamy
za sobą… - wtrącił Niall. – to może już sobie pójdziesz, co? – zaproponował
patrząc na Zayn’a i kilkakrotnie zerknął na mnie znacząco.
- Czyżbym wam w czymś
przeszkodził? – zapytał chłopak poruszając wymownie brwiami z dziwną miną.
- Nie, w ogóle. – mruknął
blondyn ironicznie.
- A, spoko. – Zayn
podniósł ręce w geście poddania. – Już mnie tu nie ma. – puścił mi oczko i
zniknął za drzwiami.
- Co za osioł. – Niall
pokręcił głową z dezaprobatą.
- To ten Zayn z zespołu? –
zapytałam.
- Tak. – przytaknął.
- Wydaje się całkiem
spoko. – przyznałam, wzruszając ramionami.
Musiałam przyznać, że Zayn
jest naprawdę przystojny. I mimo tego, że jest typem takiego Bad boy’a, od razu
wzbudza takie pewnego rodzaju zaufanie.
- Dobra, zmiana tematu. –
zarządził mój towarzysz. – Chodź, korzystajmy z imprezy. – powiedział i z
uśmiechem pociągnął mnie do salonu, gdzie urządziliśmy parkiet.
- Lubisz tańczyć? –
zapytałam po chwili, gdy już wczuliśmy się w rytm muzyki.
- Zależy z kim. –
odpowiedział z błyskiem w oku, unosząc kąciki ust do góry.
- A ze mną? – zapytałam bezpośrednio.
- Jak najbardziej. –
stwierdził, obracając mnie.
- To dobrze, bo zamierzam
cię dzisiaj pomęczyć. – uśmiechnęłam się zadziornie.
- Wiesz co? – Niall
momentalnie zmienił wyraz twarzy. – Raczej ci to nie wyjdzie. – powiedział
odsuwając się ode mnie z poważną miną.
- Dlaczego? – zapytałam
zbita z tropu.
Niall dziwnie na mnie
spojrzał, po czym pokręcił głową i skierował się w stronę wyjścia.
- Dlaczego? – ponowiłam
pytanie, łapiąc go za rękę i obracając przodem do siebie.
- Dlaczego? – powtórzył kpiąco
i podszedł o krok bliżej. – Bo dla mnie to nie jest żadna męka. – powiedział
łagodnym już głosem i uśmiechnął się, otaczając mnie ramionami.
Gdy dotarł do mnie sens
jego słów, w pierwszej chwili odetchnęłam z ulgą, ponieważ chciałam wywrzeć na
Niall’u jak najlepsze wrażenie, więc cieszyłam się, że nie był na mnie
obrażony, ani nic w tym stylu. Ale po ponownym przetworzeniu informacji,
wkurzyłam się na niego.
- Niall. – powiedziałam z
nutką złości w głosie. – Co to miało być? – teraz już wyraźnie było słychać, że
jestem zła.
- Nie gniewaj się. –
poprosił.
- Będę się gniewać. –
powiedziałam zaciętym głosem i wyplątałam się z jego objęć.
- Ej, nie rób mi tego. –
powiedział robiąc smutną minkę.
- A ty mi mogłeś? –
zapytałam, nadal kierując się złością.
- To był żart. –
usprawiedliwił się.
- Śmieszny. Naprawdę. –
podsumowałam sarkastycznie.
- Vi… - powiedział
proszącym tonem i pogładził mnie dłonią po policzku.
Bez słowa odwróciłam się i
pobiegłam na górę. Wyszłam na balkon i opierając się rękami o balustradę, spojrzałam
przed siebie. Zastanawiałam się czemu tak mnie rozzłościła ta sytuacja.
Przecież on tylko żartował. Nie obraził mnie w żaden sposób, ani nic… Czasami
sama siebie nie rozumiem. Podobał mi się niesamowicie i ciągnęło mnie do niego,
mimo to prawdopodobnie odstraszyłam go swoim zachowaniem. Jak zwykle. Zawsze
spapram sprawę. Mimo wszystko uśmiechnęłam się, przypominając sobie dotyk jego
dłoni na moim policzku.
- Victoria? – usłyszałam
niepewny szept za plecami.
Obróciłam głowę, starając
się zachować kamienny wyraz twarzy.
- Mogę? – zapytał wchodząc
powoli na balkon.
Wzruszyłam ramionami i z
powrotem spojrzałam przed siebie, przeklinając się w duchu. Robiłam praktycznie
odwrotność tego co chciałam zrobić. Chłopak stanął za moimi plecami na tyle
blisko, że czułam jego oddech na karku.
- Przepraszam. – szepnął
wprost do mojego ucha.
Uniosłam nieco kąciki ust w uśmiechu,
po czym odwróciłam się. Teraz stałam przodem do blondyna, opierając się plecami
o barierkę.
- Nie masz za co. –
powiedziałam cicho. – To ja cię powinnam przeprosić. – przyznałam, unikając
jego wzroku.
- Ty? – zdziwił się. – Za
co?
- Za to, że obraziłam się
bez powodu. – wyjaśniłam. – Przepraszam. – podniosłam wzrok, spoglądając w jego
oczy.
Niall uśmiechnął się lekko
i odgarnął mi za ucho niesforny kosmyk włosów.
- Może po prostu uznamy,
że cała ta sytuacja nie miała miejsca? – zaproponował.
- Zgadzam się. –
przytaknęłam z uśmiechem, patrząc mu w oczy.
Odwzajemnił gest, objął mnie
w talii i przyciągnął do siebie, zamykając w czułym uścisku.
____________________________________________________
No i rozdział 4 za nami. Ten rozdział jest trochę nietypowy, ponieważ podzieliłyśmy go na dwie części. Druga część powinna do Was zawitać w sobotę, ewentualnie w niedzielę :)
W tym rozdziale ukazali się już chłopcy, więc możecie jedynie czekać na resztę, która powinna się ukazać już niedługo :)
Gdybyście mogli stosować tą metodę :
CZYTAM = KOMENTUJE
byłoby bardzo miło :P Dziękujemy za nowego obserwatora i komentarze.
Jess i Vi
To znowu ja. xD
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten rozdział :)
Przesyłam uściski i pozdrowienie / N
Dziękujemy, za komentarz. Cieszę się, że się podobało :)
Usuń^^
Usuńmuszę z tobą pogadać w cztery oczy Jess. ;)
/ N
Nawet domyślam się o co chodzi :D
UsuńNo proste ;) / N
UsuńHejka ! ;) Dziś przeczytałam wszystkie rozdziały z tego bloga. Jak na razie jest świetny ^.^ Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńSuper, że się podoba ;)
Ja tak samo jaj moja poprzedniczka:DDDD
UsuńSuper blog:DD))))PPPPPPP
Zostałyście nominowane do Liebster Award. http://liam-my-angel.blogspot.com/2013/05/liebster-awards.html ♥
OdpowiedzUsuńDziękujeMy za nominację :)
Usuńcuuuudny <3
OdpowiedzUsuńJesteście naprawdę bardzo dobre, w tym co robicie :) Będę czytać! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)♥
OdpowiedzUsuńA fajne, fajne ;D/ M.
OdpowiedzUsuń