Obserwatorzy

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 9



(oczami Jessici)




Siedziałam właśnie u siebie w pokoju z laptopem na kolanach. Przeglądałam różne blogi, stronki, na których można było się czegoś dowiedzieć co na świecie się dzieje i wiele innych. Mój dom pierwszy raz od jakiegoś już czasu nie stoi pusty. Mama z tatą wzięli sobie dwutygodniowy urlop i siedzą w domu i nic nie robią. Urlop zaczął się im jak wrócili z Irlandii, czyli wtedy gdy poznali Zayn’a. Jak ten czas szybko leci. Dopiero co zaczęły się wakacje, a tu zaraz będzie koniec lipca. Wracając do Zayn’a. Załatwiliśmy we dwoje tą kolację dla rodziców i mogę się przyznać, że było bardzo dobrze. Rodzice zaakceptowali nasz związek. Na początku było trochę sztywno, ale później już poszło z górki. Zayn bardzo dobrze dogadywał się z tatą. Mieli dużo tematów do rozmów i nawet podobne zainteresowania. Cieszę się, że mój chłopak został przyjęty. Tym razem wracając do rodziców. Oni mają urlop i nie mogą się gdzieś ze mną wybrać, aby zwiedzić jakieś nowe miejsca, ale im oczywiście nigdy się nie chce. Ich stała wymówka ”Jesteśmy zmęczeni tym podróżowaniem”. Chociaż nie powinnam narzekać, ponieważ byłam już w Hiszpanii, Portugalii, we Włoszech i co roku w Irlandii, bo mamy tam rodzinę i zawsze nas zapraszają do siebie. Dobra, trudno się mówi. W te wakacje jedynie będę spotykać się z przyjaciółmi. Szczerze to podoba mi się taki układ. Mam zajebistą ekipę, która ostatnio lekko się powiększyła. Jest dziś ładna pogoda, a ja siedzę zamknięta w czterech ścianach. Po paru minutach zdecydowałam się na spacer do parku. Trzeba nabrać świeżego powietrza i dobrze zacząć weekend. W niedzielę robimy ognisko nad jeziorem. Byłam bardzo zaskoczona, oczywiście miło, gdy Louis w środę zaproponował mały wypad nad jezioro, aby lepiej się poznać. Podobno ma tam jakieś stare domki rodzinne, w których będziemy mogli przenocować. Szczerze to widać, że Louis przemyślał tą sprawę z zespołem i po prostu dojrzał. Z drugiej strony strasznie mi go szkoda, z powodu tej dziewczyny. Zamknęłam laptop i zeszłam z parapetu. Zabrałam talerzyk po lodach i kubek po kawie, po czym udałam się na dół do kuchni.
W pomieszczeniu była mama i pichciła coś, jak to zwykle ona. Przepłukałam moje naczynia i włożyłam je do zmywarki.
- Gdzie tata? – spytałam i usiadłam przy stole.

- Podobno sprząta garaż. Chociaż nie chce mi się w to wierzyć. – obydwie parsknęłyśmy śmiechem.

- Pójdę zobaczyć jak mu idzie.

- Powiedz, że za 20 minut będzie już gotowy obiad.

- Okay. A właśnie! Nie będzie mnie na obiedzie.

- Dlaczego?

- Idę na spacer do parku. Dawno nie grałam, więc chcę trochę dziś sobie pobrzdąkać.

- Dobrze, ale wróć na kolacje. Idziesz razem z Zayn’em?

- Nie, sama. A co?

- Nic, tak tylko pytam. Polubiłam tego chłopaka.

- To dobrze. – odparłam i wyszłam z kuchni.

Swoje kroki skierowałam do garażu. Lekko uchyliłam drzwi i wyjrzałam przez nie. Zobaczyłam tatę, który siedział na krześle i przeglądał jakieś zdjęcia. Usiadłam obok niego i oparłam głowę o jego ramię. Obydwoje wpatrywaliśmy się w fotografię, która przedstawiała tatę, ciocię, dziadka i babcie, czyli w skrócie mówiąc, rodzinkę taty sprzed kilkunastu lat, gdy  jeszcze nie poznał mamy.

- Tęsknisz za nim, prawda?

- To już 16 lat. Gdybym wtedy go przekonał, żeby poszedł wcześniej do lekarza. Może by żył.

- Nie możesz wszystkiego składać na siebie. Największa wina była po stronie dziadka. To on pił i nie dał sobie pomóc. – przytuliłam się do niego – Obiad będzie za 20 minut.

- Zaraz przyjdę. – wstałam już z krzesła i kierowałam się do wyjścia, ale tata jeszcze mnie zaczepił – W tamtym pudle są twoje rzeczy. – gdy się odwróciłam, tata wskazał pudełko z napisem ”Jessica”.

- Wezmę je później. Teraz idę na spacer.

- Z Zayn’em?

- Ty też? Nie, idę sama.

- Lubię go. – uśmiechnęłam się tylko na te słowa i poszłam do siebie.

Przebrałam się w dżinsowe szorty, na to założyłam kremową koszulkę z napisami i miętowe trampki.  Włosy pozostawiłam rozpuszczone i postanowiłam założyć na nie czerwoną bandamkę i moje ulubione Ray Bany. Na lewym nadgarstku pozostała moja bransoletka, a na szyi zawiesiłam naszyjnik z samolocikiem. Do jednej kieszeni szortów wsadziłam telefon i błyszczyk, a do drugiej jakąś kasę. Złapałam futerał z gitarą i wyszłam z pokoju. Gdy zeszłam ze schodów udałam się do kuchni po jabłko na drogę.

- To ja lecę. – oznajmiłam rodzicom i wyszłam z domu.

Wychodząc z furtki zauważyłam Nate’a, który robił to samo. Pomachałam mu, a on zatrzymał się i czekał, aż podejdę. Gdy to uczyniłam przywitaliśmy się zwykłym buziakiem w policzek.

- Gdzie się wybierasz, mała?

- Na spacer, stary. Jest Vi? Może i ją wyciągnę.

- Coś ty, nie ma jej. Wyszła wczoraj wieczorem i jedyne co od niej usłyszałem było to, że nocuje u Niall’a.

- Blondasek się szkoli. – wybuchnęliśmy śmiechem – I jeszcze zabiera mi przyjaciółkę.

- No no. Ja na twoim miejscu bym coś z tym zrobił.

- Wieczorem do was wpadnę, to z nią pogadam. Masz ją zatrzymać, żeby nigdzie się nie wybierała.

- Jeśli w ogóle jakoś wróci wcześniej. Dobra, nie zatrzymuję cię.

- Ja cię również. Do zoba.

Pożegnaliśmy się i każdy z nas poszedł w swoją stronę. Przeszłam obok domu Liama i od razu się uśmiechnęłam, wspominając nasze ostatnie spotkanie, które zakończyło się wypadem do kina. Powolnym krokiem dotarłam do parku. Przeszłam kilka alejek i w końcu zatrzymałam się przy ogromnym drzewie, przy którym zawsze siadam sama, albo z Vi. Tym razem też tak zrobiłam. Usiadłam pod drzewem przodem do alejki.
 Wyjęłam gitarę z futerału i położyłam ją sobie na nogach. Zaczęłam przygrywać kilka akordów i w końcu zaczęłam grać. Postanowiłam zagrać piosenkę ”Miley Cyrus – Stay”. Nie jestem jakąś jej wielką fanką, ale bardzo lubię jej piosenki. Wraz z graniem słowa same ”wypływały” mi z ust. Ludzie, którzy przechodzili alejką spoglądali na mnie i mile się uśmiechali. Co niektórzy się zatrzymywali i po prostu słuchali mojego ”występu”. Uwielbiam śpiewać i grać, to daje mi tyle radości i mogę wtedy znaleźć się w innym miejscu. Po skończonej piosence osoby, które stały nade mną zaczęły bić mi brawo. Byłam tym trochę speszona i powiedziałam jedynie krótkie ”dziękuje”. Moja ”widownia” po chwili się rozeszła, a ja w spokoju znów mogłam grać.
- Widzę, że dużo jeszcze o tobie nie wiem. – przerwałam swoją grę i spojrzałam na osobę, która stała nade mną.

- Trzeba na to zasłużyć, aby stać się moim przyjacielem i wiedzieć o mnie wszystko. – odparłam i spojrzałam na bruneta, który się do mnie dosiadł.

- A ja myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi! – chłopak zrobił smutną minkę.

- Jesteśmy, ale jak chcesz wiedzieć o mnie wszystko musisz być najlepszym przyjacielem.

- Czyli co muszę zrobić?

- Nie mogę ci powiedzieć. To byłoby zbyt proste.

- Sknera!

- Ciołek! – i zaczęliśmy się przepychać.

- Dobra, koniec! Nie chcę jeszcze bardziej pogarszać sytuacji.

- To ty zacząłeś. – udałam obrażoną i zaczęłam grać.

Chłopak cały czas mi się przyglądał i co jakiś czas wybuchał śmiechem. Próbowałam nie zwracać uwagi na bruneta, ale jego śmiech był strasznie zaraźliwy i sama chciałam zacząć się śmiać.

- Z czego się śmiejesz? – odparłam oschle.

- A ty czego się fochasz?

- Bo się ze mnie śmiejesz!

- Oj, przepraszam, że masz dziwny wyraz twarzy jak jesteś skupiona na grze. – i znowu wybuchł śmiechem.

- Chyba nie mamy już o czym rozmawiać. – odpowiedziałam i odwróciłam się od chłopaka.

- Przepraszam. Przecież wiesz, że żartowałem. – brunet cały czas próbował spojrzeć mi w oczy. Po dwóch próbach udało mu się i niestety musiałam zatopić się w jego zielonych tęczówkach. – Widać podczas twojego grania, że wkładasz w to całe swoje serce.

- I tak jest. – oderwałam się od jego oczu i spojrzałam na gitarę.

- Ślicznie wyglądasz jak się rumienisz.

- Ej, chcesz być moim przyjacielem czy nie? – spytałam, bo chłopak coraz częściej chciał mnie poderwać.

- Oczywiście, że chce.

- To trzymaj się ode mnie z daleka.

- Tego nie da się zrobić. – uśmiechną się łobuzersko i pokazał swoje białe ząbki – Pokaż mi tą gitarę.

- A po co ci ona?

- Muszę coś sprawdzić.

Podałam chłopakowi moją gitarę, a on schował ją do futerału. Zapiął go i próbował już wstawać, ale go powstrzymałam.

- Co ty do cholery robisz?! Miałeś coś sprawdzić!

- No i sprawdziłem. A teraz idziesz ze mną.

- Ciekawe gdzie? Nigdzie z tobą nie idę. – odparłam i skrzyżowałam swoje ręce na klatce piersiowej.

- Idę cię zgwałcić. – spojrzałam na lokersa z wielkim zdziwieniem.

Chłopak był bardzo poważny i nie wyglądało to, aby chciał się zaśmiać.

- Harry?

- Żartowałem. – wybuchnął śmiechem – Przecież nigdy bym ci tego nie zrobił. Tobie i tym bardziej Zayn’owi. – cały czas chichotał – Gdybyś widziała swoją minę.

- Haha, bardzo śmieszne. A teraz się przyznaj gdzie chcesz mnie zaprowadzić. – ten chłopak mnie zaskakuje z dnia na dzień.

- To niespodzianka, więc nie możesz wiedzieć.

- Nie lubię niespodzianek. – skłamałam.

- Lubisz i bardzo dobrze o tym wiem. Tym mnie nie nabierzesz. – wstał z ziemi i podał mi swoją dłoń – Idziemy?

Nie powinnam się zgodzić, ale nie umiem oprzeć się jego oczom. Są prześliczne i jeszcze w dodatku mam do takich słabość.  Niepewnie podałam mu swoją dłoń, a on przysunął ją do siebie i pomógł mi wstać z ziemi. Spojrzałam na niego jedynie przelotnie i ruszyłam przed siebie. Chłopak szybko do mnie dołączył i skręcił w inną alejkę, tym samym łapiąc mnie za rękę, abym poszła za nim. Szliśmy przez kilka minut w milczeniu, aż w końcu brunet przerwał jak dla mnie niezręczną ciszę.

- Jesteś zła?

- Może.

- Jestem twoim przyjacielem?

- Może.

- Pocałujesz mnie?

- Nie!

- A już myślałem, że się zacięłaś i będę mieć tą nadzieję.

- Śmiej się, śmiej. Ale wiedz, że zaraz mogę zawrócić i niespodzianka się nie uda.

- Przepraszam. – odpowiedział i spuścił głowę.

Wybuchnęłam głośnym śmiechem i nie mogłam się opanować. Harry patrzył się na mnie jak na wariatkę, którą tak naprawdę jestem. Gdy po jakimś czasie się ogarnęłam, chłopak patrzył na mnie ze zdziwioną miną.

- Sory, za ten atak, ale po prostu już nie mogłam wytrzymać.

- Z czego?

- Chyba raczej z kogo. Z ciebie głuptasie. Trzeba było się skapnąć, że ja to wszystko dla żartu. To moje całe obrażanie i tak dalej. Przepraszam, ale chciałam zobaczyć ile wytrzymasz moje humorki. – poklepałam go po ramieniu i szłam dalej, ale Harry złapał mnie za rękę.

- Ty to wszystko robiłaś celowo?

- Przepraszam, ale tak.

- Nienawidzę cię!

- Co?!

- Żartowałem! – obydwoje zaczęliśmy się śmiać, a ja w między czasie bić bruneta.

- To chyba jesteśmy kwita przyjacielu. – i spojrzałam na niego.

- Najlepszy przyjacielu czy tylko przyjacielu?

- A jak uważasz?

- Najlepszy? – spytał nieśmiało.

- Najlepszy. – po tych słowach przytuliłam mocno chłopaka i pocałowałam w policzek.

- Jaki zaszczyt. – zaśmiał się i szliśmy dalej.

Przez całą drogę śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Nawet nie zauważyłam kiedy doszliśmy do... No właśnie. Do studia tatuaży. Przystanęliśmy przed samymi drzwiami, a ja od razu zaniemówiłam.

- To jest właśnie moja niespodzianka. Dziś robię sobie kolejny tatuaż i chciałem, abyś przy tym była.

- Harry, to bardzo miłe, ale ja nie mogę tam wejść.

- Dlaczego?

- Gdy tam wejdę, będę chciała zrobić sobie tatuaż, a nie mogę. Vi mnie zabiję jeśli zrobię kolejną dziarę bez jej zgody. Można powiedzieć, że mam na tym punkcie lekkiego fioła. – spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem i kierowałam się już w stronę domu.

- Jess! Proszę cię. Wejdź razem ze mną. Jeśli najdzie cię ochota na zrobienie dziary to po prostu ją zrób. Pomogę ci później jeśli chodzi o Vi.

Spojrzałam w dwa małe, zielone diamenciki chłopaka i od razu odpłynęłam. Dlaczego on ma takie piękne oczy? Gdy się ocknęłam spojrzałam na budynek i łapiąc dłoń bruneta szybko weszłam do środka. Gdy przedostaliśmy się przez duże, szklane drzwi nadal nie mogłam uwierzyć, w to co robię. Jakiś czas temu obiecałam sobie i Vi, że w najbliższym czasie nie przekroczę progu tego miejsca. A ja co robię? Po upływie zaledwie trzech miesięcy znów tu jestem. Znów jestem w pomieszczeniu, które zawsze pomagało mi się odstresować. Te wszystkie plakaty, zdjęcia sławnych ludzi, którzy tu byli i zrobili sobie tatuaż, u najlepszego faceta w Londynie. No i oczywiście ten charakterystyczny zapach. Farba, która była wykorzystana, aby zrobić mały lub duży tatuaż i kawa, od której był uzależniony tatuażysta. W pewnym momencie zza dębowych drzwi wyszedł chłopak z nową dziarą. Od razu gdy go zobaczyłam, chciałam zawrócić i stąd wyjść, ale Harry złapał mnie za ramiona i lekko je pomasował.

- Będzie dobrze. – wyszeptał mi do ucha, a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.

Chłopak podprowadził mnie do kanapy i kazał na niej usiąść, a sam podszedł do drzwi, które momentalnie się otworzyły i zobaczyłam w nich Matt’a, mojego i jak mniemam Harry’ego tatuażyste.

- O, Harry! Widzę, że jesteś przed czasem. Gotowy? – mężczyzna złapał bruneta za ramię i prowadził go już w stronę pomieszczenia.

- Tak, ale najpierw muszę ci kogoś przedstawić. – i wskazał na mnie – To jest...

- Jessica Jones we własnej osobie. – przerwał mu i podszedł do mnie się przywitać, zwykłym buziakiem w policzek – Myślałem, że już cię nigdy nie zobaczę w swoich skromnych progach.

- A jednak jestem. – uśmiechnęłam się i swoje słowa skierowałam do loczka – Znamy się z Matt’em już ponad pół roku. Jest twórcą moich ”obrazków”. – zrobiłam cudzysłów na ostatnie słowo i ponownie zwróciłam się do wysokiego mężczyzny – Dziś jedynie będę się przyglądać.

- To zapraszam do mojego, małego świata.

Wyminęłam Matt’a i dołączyłam do bruneta, który był bardzo zaskoczony tą całą sytuacją. Gdy weszłam do pomieszczenia, od razu zobaczyłam dwie gigantyczne maszyny, stertę szablonów ze szkicami tatuaży, oczywiście dwa kubki po kawie i najważniejsze. Dużą ramkę na ścianie ze zdjęciem Matt’a i jego rodzinki.

- Na co się zdecydowałeś? – spytałam lokersa spoglądając na niego.

- Na piracki statek.

- Mam cię trzymać za rękę?

- Obejdzie się. – zaśmiał się cicho i zdjął czarną koszulkę, którą miał na sobie.

W końcu mogłam zobaczyć jego ciało, które było już trochę wytatuowane. Harry usiadł na fotelu obok Matt’a, a ja usiadłam naprzeciwko niego, aby móc widzieć pracę mężczyzny. Matt zaczął ”znieczulać” rękę loczka, aby nie bolało go zbyt bardzo podczas ”tworzenia”. Później narysował szkic statku i przygotował maszynę z tuszem. Przez cały czas rozmawiałam z Harry’m, aby się nie nudził. Robiłam mu również zdjęcia, co by miał pamiątkę z dzisiejszego dnia. Gdy tatuażysta przybliżył swoją maszynę do ręki bruneta, chłopak momentalnie zamknął oczy i udawał, że strasznie się boi. Nie mogłam wytrzymać z jego miny, więc zaczęłam się śmiać. Matt zrobił to samo, ale szybko się opanował, ponieważ musiał zacząć swoją pracę. Po kilku minutach na ręce Harry’ego widniały już pojedyncze linie statku. Harry od czasu do czasu spoglądał na mnie, podczas gdy ja wpatrywałam się w jego ramię. Po dobrej godzinie mogłam ujrzeć już cały statek piracki, który widniał na lewym ramieniu bruneta. Mężczyzna zrobił jeszcze kilka poprawek i poszedł do łazienki umyć ręce i przynieść krem ochronny dla lokersa, a ja w między czasie zrobiłam zdjęcie Harry’emu.

- I jak? Podoba ci się? – spytał brunet gdy zostaliśmy sami.

- Jest cudowny.

- Też tak uważam. – zaśmialiśmy się, ze skromności lokowatego.

- Dobry wybór. – wstałam z krzesła i stanęłam przy oknie.

Mam taką jakąś dziwną chęć zrobienia tej dziary, ale z drugiej strony boję się. Boję się, że będę tego żałować i oczywiście boję się Vi. Dziewczyna jak zobaczy u mnie nowy tatuaż, to poćwiartuje mnie na malutkie kawałeczki, a później je wyrzuci do kosza. Od razu wzdrygnęłam na samą myśl o tym. 

- Co jest? – spytał Harry, stając tuż za mną.

- Przecież wiesz. – odpowiedziałam.

- Jess. Spójrz na mnie. – chłopak obrócił mnie do siebie i złapał mój podbródek, abym na niego spojrzała. Oczywiście to uczyniłam, ponieważ nie chciałam się mu sprzeciwiać. Dlaczego? Bo przez tak krótki okres czasu, poznał mnie naprawdę dobrze no i wiedział o mnie co nie co – Bardzo tego chcesz? – niemal, że stykaliśmy się nosami.

- Bardzo.

- To zrób to! Nie przejmuj się innymi i po prostu zrób to!

- Ale... – nie dane mi było dokończyć.

- Nie ma żadnego ale. – uśmiechnął się szeroko i zbliżył do mojego ucha – No chyba, że jesteś tchórzem. – dodał bardzo cicho i przez to mogłam poczuć oddech bruneta na moim karku.

- Ja? Tchórzem? Wypraszam sobie! – uniosłam trochę głos i zrobiłam urażoną minę.

- No i taka Jessica mi się podoba. – zaśmiał się i wskazał fotel, na którym jeszcze kilka minut temu sam siedział – Matt! – krzyknął – Masz dziś jeszcze jedną klientkę. – oznajmił i pokazał na mnie, gdy mężczyzna dołączył do nas.

- A jednak się zdecydowałaś?

- Tak. Chcę mieć nową dziarę. – powiedziałam i usadowiłam się na fotelu.

- Wiesz co to będzie, czy chcesz szablony?

- Chcę ten tatuaż z pierwszego szablonu. Znak nieskończoności z napisem ”Stay Strong” i piórkiem. – wskazałam na szablon, który leżał na stoliku obok fotela.

- Okay. To zaczynamy. – odparł Matt i wziął się do roboty.

Mężczyzna robił u mnie to samo co u lokersa, ale ja musiałam się położyć na fotelu, ponieważ wybrałam miejsce tatuażu na wewnętrznej stronie prawego ramienia. Harry siedział na moim wcześniejszym miejscu i tym razem on przyglądał się mi. Matt po naszkicowaniu wzoru, wziął do rąk maszynę i przysunął ją do mojego ramienia. Spojrzałam na bruneta i ujrzałam jego uśmiech, który bardzo mi pomógł. Kiwnęłam głową, a Matt zaczął robić swoje. Na początku poczułam lekkie ukłucie, do którego się przyzwyczaiłam i w bezruchu leżałam na fotelu, aby nie przeszkadzać mężczyźnie. Harry w między czasie nas opuścił i byłam na niego zła, że mnie zostawił, ale wrócił po kilku minutach z moją ulubioną mrożoną kawą w ręku. Moja złość na niego szybko przeszła jak przyszła i mogłam delektować się zimną cieczą.  Nawet nie wiedziałam kiedy Matt skończył, a na moim ramieniu ukazał się śliczny tatuaż.
No kurna i to się nazywa decyzja na spontana.
- Matt, przeszedłeś samego siebie. To jest cudowne. – rzuciłam się na mężczyznę i przytuliłam go do siebie.

- Nie spodziewałem się, aż takiego podziękowania. – zaśmiał się, a ja od razu sobie uświadomiłam, że nie mam, aż tylu pieniędzy, aby opłacić tatuaż.

- Tylko jest jeden mały problem, którego nie przemyślałam. – odparłam i opadłam na fotel.

- Ale za to ja przemyślałem. – odezwał się brunet i podszedł do mnie – Ja zapłacę za ten tatuaż.

- Nie! – krzyknęłam – Nie chcę, abyś za mnie płacił! – cały czas mówiłam podniesionym głosem.

- Jess, ustalmy coś. Oddasz mi te pieniądze, gdy to ja będę potrzebował pomocy finansowej.

- Ale...

- Jess!

- Okay. – odpowiedziałam i pocałowałam jego policzek – Dziękuję. – i uśmiechnęłam się.

- Matt, to ile jesteśmy ci winni? – spytał brunet.

- Jeśli o to chodzi to później. Przecież nie puszczę was bez kremów ochronnych i jeszcze muszę zakryć wasze tatuaże przed słońcem.

To prawda. Ręka już mnie szczypała, a nie wyszłam jeszcze na słońce. W dodatku była cała zaczerwieniona. Szczerze to nie powinnam się dziwić. To był mój już piąty raz. Matt szybko poszedł po kremy dla nas i zakrył dziary specjalnym materiałem. Oczywiście powiedział co musimy robić, aby nie dostać uczulenia i te różne rzeczy, które są niezbędne. Po jakimś czasie Harry zapłacił za nas i po prostu z nowymi ”ozdobami” na ciele i moją gitarą udaliśmy się w stronę mojego domu.

- Jak twoi rodzice na to zareagują? – spytał nagle loczek.

- Mama zwyczajnie, a tata pewnie będzie prawił mi kazania, ale później mu przejdzie. – wzruszyłam ramionami i spojrzałam na samochód, który przejeżdżał obok nas.

- Chcesz najpierw pójść na czołówkę z rodzicami czy Vi?

- Vi, chociaż też boję się jej reakcji.

- Będę przy tobie. – chłopak objął moją talię, a ja byłam tym trochę zaskoczona. Przecież ja mam Zayn’a. Szybko zepchnęłam jego rękę i spuściłam głowę – Przepraszam. – odparł, gdy zobaczył moją reakcje.

- Nic się nie stało, ale proszę cię tylko o jedno, abyś się nie zapędzał.

- Przepraszam, sam nie wiem co mnie podkusiło.

Przez resztę drogi szliśmy w milczeniu. Widziałam kątem oka, że Harry co jakiś czas spogląda na mnie i mi się przygląda, ale gdy tylko chciałam spojrzeć na niego, chłopak od razu się odwracał w innym kierunku. Chciałam jakoś zacząć rozmowę, ale jakoś nie miałam pomysłu o czym zagadać. Tą niezręczną ciszę przerwał mój telefon. Wyjęłam go z kieszonki szortów i spojrzałam na wyświetlacz.
Właśnie dzwoniła do mnie Vi.
- Halo?

- Hej. Co to za sprawa? – odparła brunetka, a ja spojrzałam na lokowatego.

- Szczerze to teraz mam już dwie sprawy do ciebie.

- To dawaj.

- To nie jest rozmowa na telefon. Będę u ciebie za pięć minut.

- Okay. Dobrze się składa, bo robię naszą ulubioną kawę.

- O, to spoko, będzie nam się lepiej rozmawiało. To na razie. – nie czekając na odpowiedz rozłączyłam rozmowę.

Głośno westchnęłam i spojrzałam na Harry’ego. Był bardzo zamyślony, albo tylko udawał. No tak tylko raz zwróci mu się uwagę, a ten już się obraża na cały świat.

- Jak nie chcesz, to nie musisz ze mną tam iść. Poradzę sobie bez ciebie. – odparłam nawet na niego nie patrząc.

- Ale chcę.

- Nie wygląda.

- Jess. – stanął i pociągnął mnie za rękę, abym uczyniła to samo.

- Co?

- Przepraszam. Ja...

- Przestań mnie cały czas przepraszać! – krzyknęłam – Od jakiegoś czasu robisz tylko to. Przestań się zapędzać, a nie będziesz musiał mnie przepraszać. Nie wiem co ty sobie myślisz, ale ja mam Zayn’a i kocham go. Ty, jesteś jedynie moim przyjacielem, a niektórymi swoimi gestami pokazujesz jakbyś liczył na coś więcej, niż tylko przyjaźń. – wydarłam się na niego, a osoby które przechodziły obok nas dziwnie się na nas patrzyły.

Chłopak przez pewien czas patrzył na mnie i nie wiedział co powiedzieć. Stał w osłupieniu wpatrując się we mnie jak w obrazek. Nie mogłam tego wytrzymać, więc ruszyłam bo staliśmy właśnie nad domem Liama. Mam nadzieję, że nie ma go w domu i nie widział tej sceny. Harry za to mnie dogonił, wyprzedził i stanął przede mną.

- Masz rację. Zapędzam się, chociaż nie powinienem. Jess, ale nie owijajmy w bawełnę. Jesteś śliczną dziewczyną i podobasz się każdemu. Nawet reszta chłopaków przyzna mi rację. Louis wczoraj mi to nawet potwierdził. To nie jest moja wina, że tak na wszystkich działasz. Szczerze mówiąc Vi też jest niezła, ale ja bardziej gustuje w blondynkach, które nie myślą tylko o sobie i nie pindrzą się przez cały czas przed lustrem. Dziś jeszcze bardziej dałaś mi do myślenia przez ten twój naszyjnik. Spójrz, mam taki sam. – wskazał wtedy na swój, a ja dopiero teraz zrozumiałam, że mam identyczny
– Jessica wiem, że nie mogę liczyć na coś więcej, ale chcę chociaż być twoim najlepszym przyjacielem.
Tym razem ja patrzyłam na niego w osłupieniu i nie mogłam nic z siebie wydusić. To co powiedział było takie prawdziwe i szczere.

- Harry, ja nawet nie wiem co powiedzieć.

- Nic nie musisz.

- Ale ja chcę. – spuściłam głowę, ale zaraz ją podniosłam, aby znów zanurzyć się w zielonych tęczówkach chłopaka – Harry ja nawet nie wiem jak to odebrać. Jesteś dla mnie ważny. Bardzo ważny, ale jedynie ważny jako przyjaciel. Wybacz, ale ja czuje do ciebie jedynie miłość przyjacielską. Wiem, że mogę do ciebie zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. Wiem, że mogę z tobą pogadać o wszystkim i o niczym. Jesteś dla mnie jak brat, którego nie mam, a bardzo chciałabym mieć. To samo czuję do Liama, ponieważ znam go już od kilku lat i dobrze się rozumiemy, ale nigdy nie braliśmy pod uwagę tego, że możemy być razem. Harry, jesteś moim przyjacielem jak Liam, Niall i Louis i proszę cię, nie zepsujmy tej przyjaźni, bo naprawdę nie chcę stracić takiego przyjaciela. A jeśli chodzi o Zayn’a. Powiem ci to po raz kolejny. Nie mogłabym go zdradzić z jego najlepszym przyjacielem, ponieważ za bardzo go kocham.

- Jess, to może zróbmy tak. Zapomnijmy o tym wszystkim co się dziś działo i żyjmy dalej. Bądźmy przyjaciółmi, a ja ci obiecuję, że będę się hamował.

- Okay. – przytuliłam go mocno.

- A to co?

- Przyjacielski uścisk. Takich rzeczy nie musimy sobie odmawiać. – chłopak momentalnie się rozchmurzył – Chodźmy już, bo Vi będzie się niecierpliwić.

Pociągnęłam go za sobą i wparowaliśmy do domu brunetki. W środku było cicho i nie wskazywało na to, aby ktoś był w mieszkaniu. Weszliśmy szybko po schodach i udaliśmy się do pokoju Vi. Bez pukania otworzyłam drzwi i zobaczyłam brunetkę siedzącą na łóżku z książką w ręku. 

- Co tam masz? – spytałam i usiadłam obok niej.

- Książkę, a co mogę mieć?

- Ooo. Jakie słodziaki. Czy już ci mówiłam, że wyglądacie razem prześlicznie? – spojrzałam na wyświetlacz telefonu brunetki.

- Chyba już ze sto razy. – spojrzała na Harry’ego, który stał cały czas w drzwiach – Czemu nie wchodzisz?

- Ja zaraz lecę, jestem tylko na chwilkę.

- Czemu?

- Wspiera mnie. – odpowiedziałam i podeszłam do niego.

- W czym?

- Vi, powiem prosto z mostu. – spojrzała na mnie wyczekująco – Mam nowy tatuaż. – powiedziałam i od razu schowałam się za lokowatego.

- Co?! – wrzasnęła.

- Vi, to moja wina. Ja ją do tego namówiłem. – wtrącił się Harry.

- Przymknij się! Jess, przecież coś mi i sobie obiecałaś!

- Wiem, ale nie mogłam się powstrzymać. Wybacz mi.

Brunetka złowrogo się na mnie patrzyła i przybliżała. Harry osłaniał mnie swoim ciałem.

- Zejdź mi z drogi pajacu! I wynoś się z mojego domu! Jak mogłeś ją na to namówić? – dziewczyna walnęła bruneta z pięści w brzuch.

- STOP! – krzyknęłam – Vi, widzisz co mu zrobiłaś?! – Harry klęczał właśnie przed brunetką, trzymając się za miejsce, w które oberwał – Harry! Gdzie cię boli? – przyłączyłam się do niego i położyłam swoją dłoń na ramieniu loczka.

- W porządku. Zasłużyłem. – chłopak mówił ściszonym głosem – Vi nie wiedziałem, że masz tyle siły.

- Harry, tak bardzo cię przepraszam. Nie wiedziałam co robię. – Vi również się do nas ”dosiadła” – Uprawiaj jakiś sport to nie będziesz taki cienki.

- Chodzę na siłownię i widzę, że będę musiał częściej. – chłopak spojrzał na mnie – Jess, już wszystko okay. Mogę mówić.  – zaśmiał się, ale lekko przytrzymał się jeszcze za obolałe miejsce. 

- Vi ja się ciebie boję. – odparłam i spojrzałam na nią wzrokiem pełnym strachu.

- Jess, daj spokój. Przecież wiesz na co mnie stać. Widziałaś moje zagrywki jak gram w siatkę. A to co się stało kilka minut temu, to po prostu nagły impuls, który spowodowałaś swoją wiadomością.

- Victoria. Przepraszam. Wiem, że coś ci obiecałam, ale jak tam weszłam i zobaczyłam jak Matt robi tatuaż Hazz’ie to od razu tego zapragnęłam.

- Widzę, że to coś dużego. Dowiem się co to?

- Oczywiście, ale dopiero jak zdejmę opatrunek. – wyszczerzyłam się.

- Dobra niech stracę. Ale następnym razem przyjdź z tym do mnie i po prostu powiedź mi co ci leży na wątrobie.

- Okay, siostro. – przytuliłam ją do siebie, a ona jak zwykle odwzajemniła uścisk.

- Nie chcę wam przeszkadzać, ale ja tu jestem. I ZOSTAŁEM POTURBOWANY! – krzyknął Harry.

Zaśmiałyśmy się jedynie i obydwie wtuliłyśmy się w ramiona bruneta. Chłopak przycisnął nas do siebie i wstał z podłogi razem z nami. Cały czas trzymał nas w swoich objęciach, a mi szczerze wcale to nie przeszkadzało.

- Dobra, ja lecę. Zajdę jeszcze do Liama. To wam nie przeszkadzam. Na razie dziewczyny. – przytulił jeszcze każdą z osobna, a później dał po buziaku w policzek. Czy mi się zdaję, czy nad moim policzkiem zatrzymał się dłużej? Whatever.

Gdy wyszedł z pokoju Victoria szybko zamknęła drzwi na klucz i podprowadziła mnie do łóżka, po czym usiadła na nim i szybkim gestem pokazała, abym uczyniła to samo.

- Co to było? – spojrzała na mnie ze zdziwieniem.

- Ale co?

- Przecież widziałam. Mów!

- Harry, próbuje mnie poderwać. – odpowiedziałam jej i wzięłam do ręki książkę, którą wcześniej czytała Vi.

Dziewczyna szybko mi ją wyrwała z ręki i rzuciła nią pod okno.

- Co?! – wrzasnęła – Przecież masz Zayn’a!

- No jakbym nie wiedziała. – odparłam, wywracając oczami.

- Mam nadzieję, że się nie dajesz.

- Nie. Nawet mu to powiedziałam.

- I jak zareagował?

- Powiedział, że mu się podobam, ale wie, że nie może mi tego zrobić, że będzie się hamował i będzie jedynie moim przyjacielem.

- No i dobrze.

- A co u ciebie?

- Nic ciekawego. – wzruszyła ramionami i spojrzała w bok.

- Ej! Przecież widzę.

- Josh, chcę się ze mną spotkać.

- Co?! – tym razem ja ryknęłam zdziwiona.

_______________________________________
No i już mamy kolejny rozdział. =) Na początku chcę bardzo podziękować za komentarze przy ostatnim poście i za nowych członków. Wielkie dzięki :*
Chciałybyśmy wiedzieć ile was jest, więc zawrzyjmy umowę.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
To naprawdę nie musi być mega komentarz, wystarczy jedno słowo =P 
Akcja trochę się rozkręca. Harry ewidentnie coś czuje do Jess. xD 
Jeśli naprawdę chcecie dowiedzieć się co będzie w następnym rozdziale, to komentujcie. :)
Do następnego!

Jess

15 komentarzy:

  1. WOW! Jaki długi xD Jak zawsze świetny :*

    Zapraszam do mnie, jest już 3ci rozdział: http://one-way-or-another-i-am-gonna-find-ya.blogspot.com/2013/08/rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej! Hazza i Jess no no ciekawe, ciekawe. Czekam na kolejny rozdział ;)
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    P.S Mam pytanko jakie tatuaże ma jeszcze Jess?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jess posiada tatuaż na karku ze wzorem odlatujących ptaków, mały znaczek nieskończoności na wewnętrznej stronie środkowego palca u prawej ręki, małe piórko pod lewą piersią, kłódkę na wewnętrznej stronie małego palca u lewej ręki i ten, co został opisany w rozdziale =)
      Dziękuję za komentarz i za wenę. Na pewno się przyda :*

      Usuń
  3. Dość długie opowiadanie, ale na prawdę warte przeczytania. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na mojego bloga -------> mycrazytwistedworld.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że przeczytałaś do końca i nie zostałaś rozczarowana :)
      Chętnie zajrzę do Ciebie =P

      Usuń
  4. ojej, świetnie piszesz! bardzo długi, ale to wcale nie przeszkadza :) czekam na kolejne!
    obserwuję i byłoby mi bardzo miło, gdybyś zrobiła to samo ;)
    zapraszam
    positivelittlethink.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobało i będziesz tu zaglądać =)
      Spodobał mi się Twój blog i oczywiście będę na niego wchodzić. ;)

      Usuń
  5. Moim zdaniem opowiadanie jest trochę za długie, ale i tak wspaniale piszesz! ♥
    Czekam na kolejne rozdziały! :).

    http://because-its-my-story.blogspot.com/
    + obserwuję :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się. Ja za to uwielbiam długie opowiadania :)
    Poza tym lubię 1D :)
    http://violettadisneypoland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział czekam na następny + zapraszam do mnie
    http://what-makes-you-beutiful-onedirection.blogspot.com/
    Kaja Morawska zwykłą nastolatka, która mieszka z ojcem w Londynie. Rok temu straciła matkę. Pewnego dnia spotyka chłopaka o bujnych lokach i zielonych tęczówkach. Wkrótce on okazuje się być piosenkarzem najbardziej znanego zespołu. Co się stanie, gdy do jej życie wkroczy One Direction. Co się stanie, gdy się dowie że jest poważnie chora.
    http://honey-opowiadania.blogspot.com/
    Alison Pieterse dziewczyna, która parę lat emu straciła rodziców. Została przygarnięta przez sympatyczną rodzinę. Parę lat później jej przyrodni brat zakłada zespół. Alison odnajduje swojego biologicznego brata. Razem ze swoimi przyjaciółmi przeżywa wiele przygód i rozterek sercowych.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale cudo ♥
    Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały rozdział :) . Bardzo mi się podoba . Będę wpadać częściej . czekam na nn :) . Pozdrawiam i życzę weny :)

    Zapraszam do mnie

    http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie, ale ja osobiście wolę więcej " scen miłosnych" z Zaynem i Jess a nie Harrym i Jess ;)
    no i tyle :D
    bardzo mi sie podoba :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam do odwiedzania nowego bloga po remoncie ---> www.dotyk-piekna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń